WILDER: W RINGU ZAMIENIAM SIĘ W BESTIĘ

Redakcja, On The Ropes Boxing Radio

2014-01-27

- Miniony rok był świetny. Wraz ze swoim zespołem nakreśliliśmy plan i go realizujemy. Czasem chciałbym żeby pewne sprawy potoczyły się dużo szybciej, jednak pozostaję cierpliwy, wręcz super cierpliwy. Nie udało się doprowadzić do mojego spotkania o wakujący tytuł mistrza świata według federacji WBC, ale nie jestem tym faktem przygnębiony. A to dlatego, że bez względu na to, czy wygra Arreola czy Stiverne, lepszy z tej dwójki w kolejnym pojedynku zmierzy się ze mną - stwierdził Deontay Wilder (30-0, 30 KO), ostatni medalista olimpijski w barwach USA i być może największa nadzieja Amerykanów na odzyskanie chwały w wadze ciężkiej.

- Tak więc mam informację dla Chrisa i Bermane'a. Niech zwycięzca nacieszy się tym pasem, bo nadchodzi po niego głodna bestia i zamierza go zabrać. A kiedy już zdobędę tytuł, wszystko się zmieni. Nie chcę już słuchać jak kolejni potencjalni rywale rzucają mi niby wyzwania. Czasem mam wrażenie, że pięściarze są jak najlepsi aktorzy. Możesz niektórym rzucić wyzwanie prosto w twarz, a oni potem odpowiedzą "Nie zrobili tego czy tamtego". Ja nie mam zamiaru wymieniać słów. Poza ringiem jestem najmilszym facetem na świecie, ale już między linami zamieniam się w bestię. Wychodzę by znokautować i dlatego na przykład Tyson Fury tak bardzo boi się ze mną spotkać. On zdaje sobie sprawę z mojej siły. Dla mnie nie ma znaczenia kogo postawią naprzeciw mnie, nie obchodzą mnie jego wcześniejsze dokonania, narodowość ani nazwisko. W ringu mam wielkie serce do walki, odwagę i umiejętności. Jeszcze za czasów amatorskich nie potrafiłem prawie nic, jednak miałem ogromne serce do walki, które doprowadziło mnie do brązowego medalu olimpijskiego. A przecież boksowałem dopiero od półtora roku, mając na koncie niespełna 30 potyczek. Teraz jako zawodowiec jestem już zupełnie inną bestią. Plan mam prosty, wyjść i znokautować. Jeśli więc w końcu doszłoby do mojego spotkania z Tysonem Fury, to walka na pewno nie potrwałaby do końca. Ktoś zostałby mocno zraniony, brutalnie zraniony i nie mówię o sobie, tylko o nim - zapewnia dwumetrowy Wilder, który w pierwszej kolejności chce sięgnąć po pas WBC, ale w oddali myśli również o pojedynku z absolutnym liderem wszechwag, Władimirem Kliczko (61-3, 51 KO), który piastuje trzy pozostałe pasy WBO, WBA i IBF.

- Bardzo chciałbym takiej walki, kiedy ja będę miał swój pas, a on swoje. To byłaby rywalizacja o zunifikowanie wszystkich tytułów, co od początku jest moim celem. Cóż to by było za widowisko - rozmarzył się 28-latek z Tuscaloosy w Alabamie. Przypomnijmy, iż według ostatnich doniesień prasowych Wilder 15 marca zmierzy się ze swoim byłym sparingpartnerem, Malikiem Scottem (36-1-1, 13 KO).