HUCK ZASTOPOWAŁ ARSLANA PO KOLEJNEJ WOJNIE!

Redakcja, Informacja własna

2014-01-26

Ponad czternaście miesięcy po pierwszym spotkaniu i kontrowersyjnym werdykcie w sobotni wieczór w Stuttgarcie doszło do wyczekiwanego rewanżu Marco Hucka (37-2-1, 26 KO) z Firatem Arslanem (33-7-2, 21 KO). Publiczność przywitała pretendenta gromkimi brawami, natomiast część kibiców gwizdała głośno, gdy do ringu wchodził obrońca tytułu mistrza świata federacji WBO kategorii junior ciężkiej.

Wszystko rozpoczęło się zgodnie ze scenariuszem. Firat schowany za podwójną gardą niczym czołg parł do przodu, zaś Marco bił z defensywy, choć już znacznie sprytniej niż w pierwszej konfrontacji. Nie dawał bowiem się łapać na linach i gdy przeciwnik przedzierał się do półdystansu, champion klinczował. Arslan od połowy drugiej rundy znalazł na to sposób w postaci krótkiego prawego sierpa bitego w okolice ucha za lewą rękawicą oponenta.

Od trzeciego starcia zaczęła się prawdziwa wojna na wyniszczenie. Pięściarze postawili wszystko na atak, próbując przełamać się nawzajem szalonym tempem. Były ciosy na korpus, potężne sierpy, podbródkowe, a każdą zakończoną kolejną rundę kibice "żegnali" owacją na stojąco.

I nagle na początku szóstej odsłony Hucka wystrzelił prawym krzyżowym i poprawił lewym sierpowym na szczękę przeciwnika. Dojrzał, że zranił go, więc natychmiast zasypał Arslana całą lawiną potężnych bomb, rzucając w końcu pretendenta na deski. Ten powstał na osiem. Zaczęło się istne bombardowanie i po minucie długim prawym prostym Huck przewrócił Firata po raz drugi. Mark Nelson policzył do ośmiu i puścił jeszcze walkę, ale rozpędzony Huck nie wypuścił już takiej okazji z rąk. Zasypał rywala swoimi sierpami, zmuszając arbitra do zastopowania potyczki na minutę przed przerwą. Tym samym Marco już po raz dwunasty obronił pas WBO!