45 LAT TEMU URODZIŁ SIĘ ROY JONES JR

Leszek Dudek, Informacja własna

2014-01-16

45 lata temu w Pensacoli przyszedł na świat jeden z największych talentów w historii boksu - Roy Jones Jr (57-8, 40 KO). Wciąż aktywny Amerykanin to jeden z najwybitniejszych pięściarzy ostatnich dwudziestu pięciu lat. Dotychczas zdobywał tytuły mistrza świata w czterech kategoriach wagowych: średniej (IBF), super średniej (IBF), półciężkiej (WBC, WBA, IBF, IBO) i ciężkiej (WBA), ale przed zakończeniem kariery chce dołożyć do kolekcji pas dywizji junior ciężkiej, choć niewielu daje mu na to szanse.

Jones ma za sobą bogatą karierę amatorską. Dwukrotnie wygrywał krajowe zawody Golden Gloves (w kategoriach do 139 i 154 funtów), w wieku dziewiętnastu lat sięgnął po srebro na igrzyskach olimpijskich w Seulu. W drodze do finalu nie przegrał żadnej rundy, deklasując kolejnych przeciwników. W finałowej walce, mimo zadania 86 celnych ciosów, przegrał z reprezentantem gospodarzy Parkiem Si-Hunem, który trafił tylko 32 razy. Na otarcie łez Amerykanin otrzymał nagrodę Vala Barkera dla najlepiej wyszkolonego pięściarza całego turnieju. Wkrótce potem zawiedziony Roy przeszedł na zawodowstwo.

Przez pierwsze trzy lata zawodowej kariery Jones wygrał 17 walk, wszystkie przez nokaut. W maju 1993, mimo złamanej ręki, pokonał na punkty Bernarda Hopkinsa i sięgnął po wakujący pas IBF w wadze średniej. 18 miesięcy później zdeklasował Jamesa Toneya, odbierając mu tytuł IBF w kategorii super średniej. W listopadzie 1996 dołożył do kolekcji pas WBC kategorii półciężkiej po zwycięstwie nad Mikiem McCallumem. W następnej walce został zdyskwalfikowany za uderzenie Montella Griffina, gdy ten kolanem dotykał maty ringu. Jones odzyskał mistrzowski pas w kolejnej walce, nokautując Griffina już w pierwszej rundzie. W 1998 roku Roy pierwszy raz znalazł się na deskach. Tamtej nocy i tak wyraźnie wypunktował Lou Del Valle i odebrał mu pas federacji WBA. W 1999 Jones pokonał Reggiego Johnsona i dołożył do trofeów WBC i WBA również tytuł IBF. Już wtedy był niekwestionowanym liderem nie tylko kategorii półciężkiej, ale też rankingu P4P.



W 2003 roku Roy Jones, jako pierwszy człowiek od 106 lat, sięgnął po mistrzostwo wagi ciężkiej, będąc uprzednio mistrzem kategorii średniej. Po jednostronnej walce Junior zwyciężył wówczas Johna Ruiza i zdobył pas federacji WBA. Pół roku później Jones wrócił do półciężkiej i odzyskał mistrzowski tytuł WBC po pokonaniu Antonio Tarvera, ale intensywne zbijanie wagi, a może dający o sobie znać wiek (prawie 35 lat) spowodowały, że Roy nie był juz tym samym pięściarzem. W rewanżu z Tarverem Jones wygrał pierwszą rundę i dobrze radził sobie w drugiej do czasu zainkasowania ciosu, po którym padł na matę ringu. Co prawda zdołał się podnieść, ale sędzia Jay Nady odesłał go do narożnika. Cztery miesiące później Jones stoczył wojnę z Glenem Johnsonem i ponownie został znokautowany - tym razem w dziewiątej rundzie. W trzeciej walce z Tarverem Jones większość czasu spędzał przy linach i bardziej zależało mu na dotrwaniu do końca, niż na zwycięstwie. Wyjątkiem była piąta runda, w której Roy dominował i nawet zranił Tarvera, gdy po serii ciosów w tułów idealnie trafił lewym podbródkowym. Ku zdziwieniu komentatorów i kibców, Jones nawet nie próbował skończyć rywala i pozwolił mu dojść do siebie, widocznie wierząc w zwycięstwo w dalszych rundach.

W późniejszych latach mieliśmy do czynienia z przebłyskami dawnego geniuszu Roya (jak 11 runda walki z Hanshawem, 1 runda z Calzaghe, czy zwycięstwa nad Trinidadem, Sheiką i Lacym) oraz jego klęskami. W swojej bogatej karierze, oprócz wyżej wymienionych, Jones pokonał również Vinny'ego Paza, Virgila Hilla, Otisa Granta, Richarda Halla, Erica Hardinga, Julio Cesara Gonzaleza, Glena Kelly'ego i Clintona Woodsa - niemal wszystkich efektownie przed czasem. Wielu do dziś żałuje, że nigdy nie doszło do jego starcia z Dariuszem Michalczewskim, lecz większość ekspertów nie ma wątpliwości, że nasz "Tygrys" (choć niewątpliwie groźny) podzieliłby los innych rywali Jonesa. Roy ma zapewnione miejsce w bokserskim Hall of Fame, został też wybrany najlepszym pięściarzem lat 90-tych.

Po bardzo kiepskiej walce ze zmotywowanym Pawłem Głażewskim Jones zrobił sobie blisko 1,5 roku przerwy od boksu. Powrócił w grudniu 2013 roku na gali w Moskwie i w starciu z Benmakhloufem zaprezentował się całkiem nieźle, ale rywal nie stwarzał mu żadnego zagrożenia. Media rozpisują się o tym, że Roy wkrótce zacznie ubiegać się o rosyjskie obywatelstwo i być może zechce ostatnie lata kariery spędzić u naszych wschodnich sąsiadów, gdzie wciąż ma wielkie nazwisko i może liczyć na dobre pieniądze - nawet za walki z "ogórkami". Jeśli można mu czegoś życzyć, to do głowy przychodzi tylko jedno - oby zawiesił rękawice na kołku ciesząc się dobrym zdrowiem i bez problemów finansowych.

Poniżej przedstawiamy wywiad z Jonesem. Nakręciliśmy go 29 czerwca 2012 roku - dzień przed pojedynkiem Juniora z Głażewskim na gali w łódzkiej Atlas Arenie. Spora część rozmowy dotyczy oczywiście walki z "Głazem", ale Roy opowiedział też o swoich planach i motywacji, a także wyjawił dlaczego jego zdaniem niesprawiedliwe werdykty niszczą boks oraz czemu przed laty nie doszło do wyczekiwanej potyczki z Dariuszem Michalczewskim. Na koniec padają też słowa o jego relacjach z innym wielkim rywalem Geraldem McClellanem, któremu Jones do dziś stara się pomagać finansowo (założył w tym celu specjalną fundację), ale boi się go odwiedzić, bo wie, że po takim spotkaniu nigdy więcej nie założyłby rękawic bokserskich.