WYWIAD Z MISTRZYNIĄ ŚWIATA JUNIOREK - ANETĄ RYGIELSKĄ

Łukasz Famulski, Materiał autorski

2014-01-09

Wywiad z mistrzynią świata juniorek - Anetą Rygielską, tuż przed wyjazdem na zgrupowanie kadry narodowej seniorek. Utalentowana zawodniczka Pomorzanina Toruń dzieli się tym, jak trafiła w ramiona boksu oraz mówi o swoich planach.

Łukasz Famulski: Co takiego się wydarzyło, że zaczęłaś trenować boks, bo nie da się ukryć, że jest to sport głównie kojarzony z chłopakami, którzy kiedyś lubili się bić i zamienili to na szlachetną szermierkę na pięści. Jakie były twoje początki?
Aneta Rygielska:
Zawsze lubiłam męskie sporty walki, jak boks czy jakieś zapasy, ale tak naprawdę to do wszystkiego namówili mnie moi koledzy na małym osiedlu. Zauważyli u mnie iskierkę do walki.

Biłaś się z chłopakami…
AR: Tak, biłam się z chłopakami. I to oni namówili mnie, żebym przyszła na salę treningową, bo zawsze lubiłam sporty walki i rywalizację. Na początku trenowałam taekwondo i judo, ale zrezygnowałam z różnych przyczyn. W boksie mi się spodobało i zostałam.

Dlaczego boks to najpiękniejszy sport?
AR:
Ponieważ… uczy człowieka charakteru, a to jest potrzebne nie tylko w sporcie, ale także w życiu.

Sportowy idol?
AR:
Nie mam sportowego idola, ale na pewno pięściarka, na której się wzoruję to mistrzyni olimpijska Katie Taylor. Jest z mojej wagi 60 kg i bardzo bym chciała kiedyś spotkać się z nią na ringu i spróbować swoich sił.

Jak reagowali rodzice na pierwsze treningi bokserskie?
AR:
Mama na początku mówiła: "No dobrze, idź zobacz, czy ci się spodoba…".

I miała pewnie nadzieję, że to się szybko skończy?…
AR:
Tak, miała nadzieję, że to się szybko skończy. Natomiast już po półtora miesiąca treningów pojechałam na mistrzostwa Polski, bo trenerzy powiedzieli, że jest szansa i w właśnie w tym momencie mama miała obawy, ponieważ uważała, że zawody i to zawody tej rangi niosą z sobą pewne niebezpieczeństwa. Mówiła mi, że przecież trenuję dopiero półtora miesiąca, że mnie obiją, że przegram. A ja wtedy wygrałam dwie walki i zdobyłam brązowy medal. Wtedy mama była już szczęśliwa i spokojna.

Wspomniałaś o wadze, w której walczysz. Właśnie wybierasz się na zgrupowanie seniorskiej kadry narodowej, a z tego, co wiem, dostałaś powołanie zarówno w wadze 57 jak i 60 kg. Rodzi się pytanie, gdzie jest łatwiej wywalczyć sobie pozycję? 57 kg to jest Sandra Kruk, z którą ostatnio przegrałaś, a z kolei limit wyżej to Karolina Graczyk, bardzo doświadczona i do tego leworęczna. Mimo wszystko jednak bliżej Ci jest właśnie do 60 kg.
AR:
Tak, 60 kg przede wszystkim dlatego, że jest to waga olimpijska, a moim marzeniem jest właśnie to, żeby pojechać na olimpiadę. Może w przyszłości będzie tak, że te 57 kg to też będzie waga olimpijska. Ważę na co dzień niewiele ponad 57 i dobrze się czuję tyle ważąc. Na wszystkich zawodach, w tym też wygranych mistrzostwach świata, ważyłam ok. 58 kg, czyli mniej od wszystkich przeciwniczek. Tak samo na mistrzostwach Europy, dlatego myślę, że m.in. na tym może polegać moja przewaga nad nimi.

Wracając jeszcze do tematu mistrzostw świata, czy po tak wielkim sukcesie, gdy wracałyście z Bułgarii, liczyłyście na lepsze przywitanie na lotnisku?
AR:
Wiemy, jak jest z mediami, co jest dla nich ciekawe – to po pierwsze. Po drugie, boks nie jest zbyt popularny, a tym bardziej boks kobiet. No może boks zawodowy jest tylko popularny, natomiast amatorski na pewno nie, ale bez niego nie byłoby zawodowego.

Wspomniałaś o boksie zawodowym jako drodze do popularności, ale tak naprawdę to wśród kobiet więcej szans masz właśnie w boksie olimpijskim, bo jak popatrzymy, ile jest zawodowych pięściarek w Europie w okolicach twojej wagi, to może ok. 20, więc ciężko byłoby myśleć o jakiejś poważnej karierze.
AR:
Myślę, że tak, lepiej jest boksować w amatorstwie. Poza tym za szybko też nie można przejść, natomiast jeśli udaje się komuś w młodym wieku zdobywać medale, to na pewno byłaby jakaś szansa w zawodowstwie, żeby tam się też pokazać.

W maju będą mistrzostwa Europy seniorek. Liczysz, że wystąpisz w pierwszej tak poważnej seniorskiej imprezie?
AR:
O tym decyduje trener.

Wiem, że decyduje trener, ale czy czujesz się na siłach, żeby mierzyć się z doświadczonymi seniorkami?
AR:
Może na silach się jeszcze nie czuję, ale warto tam być. Podczas pierwszych mistrzostw Europy, na które zabrał nas jeszcze trener Węgierski i na które pojechało dość dużo dziewczyn z mojego rocznika, trener wprost powiedział, że nie mamy szans na zdobycie medali. Chciał jednak, żebyśmy się "przetarły", żebyśmy doświadczyły i zobaczyły, jak to jest. Potem z roku na rok był progres. Poza tym doświadczenie. I taki wyjazd dał bardzo dużo. Te nasze pierwsze zawody trener spisał na straty, lecz każde kolejne dawały więcej, bo już wiedziałyśmy, czego możemy się spodziewać i jak się mamy przygotować. Dlatego zobaczymy, jak trenerzy zadecydują. Oczywiście w tym momencie nie mam takich szans jak Karolina Graczyk, czyli realnych medalowych, natomiast fajnie by było, gdybym mogła się pokazać.

Czyli plany na 2014 rok to…
AR:
Główny cel w tym roku to mistrzostwa Polski seniorek, bo na nich jeszcze nie startowałam i mam nadzieję, że wypadną jak najlepiej.

Na koniec chciałbym jeszcze, żebyś odpowiedziała na takie pytanie: Sierpień 2016 rok – gdzie wtedy będzie Aneta Rygielska?
AR:
Na olimpiadzie!

I tego Ci życzę. Dziękuję.
AR:
Dziękuję.