MATEUSZ BOREK DOGŁĘBNIE O SPRAWIE WACHA ORAZ SZANSACH SZPILKI Z JENNINGSEM

Cezary Kolasa, Informacja własna

2013-12-23

Jeszcze kilka tygodni wszyscy żyliśmy informacją, która teraz budzi niezwykle dużo wątpliwości na tle powstających kolejnych hipotez. Mariusz Wach (27-1, 15 KO) w styczniu podczas gali HBO miał skrzyżować rękawice z amerykańskim prospektem królewskiej kategorii - Bryantem Jenningsem (17-0, 9 KO). Miał to być swoisty powrót po ponad rocznej absencji od boksowania - powrót wymarzony, który wielu może sobie tylko wyśnić. Obóz "Wikinga", stacjonujący aktualnie w kraju zrezygnował jednak z tego pojedynku, co wywołało ogromną falę krytyki, która spadła na Wacha. Ostatecznie rywalem "By-By" będzie inny polski pięściarz, utalentowany Artur Szpilka (16-0, 12 KO)

Podczas wczorajszej gali w Radomiu, transmitowanej przez Polsat Sport, mieliśmy okazję porozmawiać z jednym z ekspertów tej telewizji, znanym kibicom boksu w Polsce Mateuszem Borkiem, którego m.in. zapytaliśmy o jego zdanie na temat zawirowań związanych z Mariuszem. Dziennikarz krytycznie odniósł się do ostatnich wydarzeń, nie rozumiejąc powodów, przez które starcie krakowianina z Amerykaninem nie dojdzie do skutku.

- Jestem zdziwiony, że Mariusz odmówił tej walki, dlatego że gdy spotkałem go na gali Andrzeja Wasilewskiego, Wach - wtedy goszcząc u nas w studiu - mówił, że jest przymierzany do występu na gali w Radomiu. Dodał natomiast, że to wszystko może się zmienić, jeśli wyjdzie wielki projekt, nad którym pracuje. Okazało się, że ten wielki projekt pod tytułem "Walka z Jenningsem" wypalił, ponieważ promotorzy ze swej strony zrobili wszystko i Wach miał kontrakt na stole, za dobre pieniądze. Według mnie, miał właściwy okres na przygotowanie - siedem, osiem tygodni, była tylko kwestia odpowiednich sparingpartnerów i poświęcenia się treningowi - mówi dziennikarz.

Borek jest przekonany o gotowości Wacha na kolejne większe pojedynki dodając jednak przy tym, że Mariusz młodszy już nie będzie i nie powinien zwlekać z boksowaniem. - Po pierwsze Wach jest zawodnikiem ukształtowanym, po drugie Mariusz 34 lata i moim zdaniem nie ma czasu czekać. Po trzecie, Mariusz Wach nie potrzebuje walk na przetarcie. Dzisiaj wokół Mariusza jest dziesięciu doradców, pojawił się jakiś menadżer Gotzew, który kiedyś współpracował z Samuelem Peterem, a teraz nie ma chyba pomysłu na życie. Wach niestety słucha wszystkich dookoła - skwitował.

Ekspert Polsatu opowiedział także o swoim ciekawym przypuszczeniu, o którym w jego opinii nie mówi się należycie dużo lub w ogóle. Wątek tym razem związany jest ze szkoleniowcem "Wikinga" Piotrem Wilczewskim, opiekującym się wieloma polskimi pięściarzami, w tym również Mateuszem Masternakiem, który ma zawalczyć... 18 stycznia, czyli tydzień przed potencjalną potyczką Wacha z Jenningsem.

- Ja w tym wszystkim widzę temat, o którym się głośno nie mówi. Pamiętajmy, że Mariusz Wach wybrał Piotra Wilczewskiego. Pamiętajmy jednak, że Wilczewskiego wybrał też Sauerland z Mateuszem Masternakiem i tak moim zdaniem - jest to moje przypuszczenie i o tym Piotrek głośno powiedzieć nie może - po przegranej walce Masternaka z Grigorijem to dostał zdecydowany komunikat od niemieckiej grupy: "Jeśli chcesz współpracować z nami, z Mateuszem Masternakiem, to absolutnie przez kilka tygodni musisz się mu poświecić". My dzisiaj wiemy, że Masternak ma boksować 18 stycznia i naprawdę trudno mi sobie wyobrazić w jaki sposób Wilczewski miałby pracować poświęcając się Masternakowi, w tym samym poświęcając się także Wachowi, który zgodnie z kalendarzem miałby wejść do ringu tydzień później po tym pierwszym. Wydaję mi się, że nikt o tym się głośno nie mówi, ale może być to taka rzeczywista przyczyna, dlaczego Piotrek nie chciał tej walki Wacha, jednocześnie pracując z Mariuszem, ale nie chcąc odpuszczać trasy z Mateuszem. Natomiast moim zdaniem HBO się nie odmawia. I ja nie sądzę, żeby w tej chwili Mariusz Wach będzie miał łatwo w Stanach Zjednoczonych. Zobaczmy jak szybko poprzez to, że pojawiła się taka walka, gdzieś tam w USA zapomniano o tych wszystkich sprawach, które wyszły przy okazji walki z Kliczko. Dzisiaj jeśli Wach ma szanse znaleźć duży pojedynek za dobre pieniądze, a podejrzewam, że on potrzebuje takich pieniędzy za swoje walki, to uważam, że zostaje tylko rynek brytyjski albo boczny tor. Albo Tyson Fury albo jeszcze inny dobry brytyjski zawodnik, który będzie chciał się mierzyć z Wachem, gdzieś tam mając w perspektywie walkę z Władimirem - powiedział dziennikarz, który często podczas bokserskich imprez pełni rolę prowadzącego studia na żywo oraz reportera przeprowadzającego wywiady.

Nie mogliśmy nie zapytać o pięściarza, który zastąpi 34-letniego krakowianina w styczniowym starciu z niepokonanym Bryantem Jenningsem. Artur Szpilka w pierwszych dniach po założeniu swojego profilu na Twitterze napisał do Amerykanina, że chciałby zastąpić Wacha w walce z nim. Temat zakwitł w niezwykle szybkim tempie, a głos zabrali promotorzy obu zawodników. Ostatecznie kontrakty zostały podpisane i to właśnie Szpilka zajął miejsce "Wikinga".

- Zacznijmy od tego, że moim zdaniem następuje taki proces trochę na siłę szukania świetnego Amerykanina, bo oni byli przez lata przecież w tym dobrzy, od pewnego czasu mają duży kryzys. My tak naprawdę dzisiaj dotykamy "Bronze Bombera", Deontaya Wildera, który ma rekord (30-0, 30 KO), nie wiedząc jaki to jest zawodnik, czy on może przyjąć, czy nie. Jak on sobie poradzi z kimś lepszym? Znamy Arreolę, bo widzieliśmy go w kilku walkach, widzieliśmy go w walce z Tomkiem. Od samego początku śmieszyła mnie historia, że prospektem jest Seth Mitchell, bo widać było, że to jest tylko futbolista - odkryty, przyjdzie pierwsze normalne starcie i ktoś go przewróci. Tak też się stało. Dziś mamy Jenningsa, który naprawdę jest solidnym, dosyć szczelnym, nieźle zakrytym zawodnikiem, który potrafi też powalczyć w półdystansie. Pięściarzem, który wcale nie ma super warunków fizycznych, bo pamiętam gdy go spotkałem na jednej z gal to moim zdaniem on jest niższy od Tomka Adamka. Nie jest to zawodnik z super pracą nóg, ale potrafi mocno uderzyć i ma porządną defensywę. Artur będzie musiał uważać na swoją obronę, żeby nie dać rywalowi szans. Na pewno Szpilka ma swoje atuty, jest niekonwencjonalny. Jak będzie lotny na nogach, słuchał Łapina to wcale go nie stawiam na straconej pozycji - zakończył Borek.