SPRAWDZIANY POLSKICH PROSPEKTÓW

Łukasz Famulski, fot. Ania Szałaj

2013-12-20

W końcówce sezonu obfitującego w wiele ciekawych walk, na polskiej scenie boksu zawodowego czeka nas jeszcze jedna impreza współorganizowana przez znanego trenera Andrzeja GmitrukaWindoor Radom Boxing Night.

Tym razem jednak nazwiska rywali Polaków nie wzbudzają wielkiego poruszenia i dlatego najciekawiej zapowiada się pojedynek Sasuna Karapetyana (5-0, 2 KO) z Łukaszem Maćcem (18-2-1, 4 KO). Trzeba przyznać, że decyzja Ormianina z polskim paszportem, jak i wspomnianego już trenera o tym, żeby zaprosić do walki zawodowego jedynaka z Lublina jest naprawdę odważna. Maciec nigdy w swojej zawodowej karierze nie przegrał dotkliwie, a w ostatniej walce znokautował na wyjeździe Fina – Jussi Koivulę. Obaj są pewni siebie i swoich umiejętności, których w tej konfrontacji raczej żadnemu nie zabraknie. Karapetyan, jeśli przegra, wróci do punktu wyjścia, bo Maciec to chyba jeden z "najgorszych" rywali w Polsce – dobry i mało znany, a to chyba najgorsze połączenie. Jeśli natomiast wygra (bez względu na styl), to będzie mógł pokazać "ucho od śledzia" wszystkim tym, którzy twierdzą, że walka z Maćcem na tym etapie kariery to zły pomysł.

Kolejną szansę, ale znowu jako "dodatek" dostanie też Michał Starbała (7-0, 1 KO), który boksuje w kategorii super średniej. Przypominamy sobie o nim bardzo rzadko, a szkoda, bo to przecież świetny bokser, obdarzony dobrymi warunkami, nie posiadający może nokautującego ciosu, ale mający za sobą świetną karierę amatorską. Warto zauważyć, że w 1/8 kwalifikacji olimpijskich przegrał ze świetnym Brytyjczykiem Billym Joe Saundersem jednym punktem – 13:12. Nie mówiąc już o tym, że jest kilkukrotnym mistrzem Polski. Jego rywal, Zoltan Kiss Jr (30-16-3, 13 KO), wygląda przyzwoicie "na papierze", ale patrząc na to, z kim przychodziło mu się mierzyć, nie powinien być dla Starbały trudną przeprawą.

Po imponującym zwycięstwie w Międzyzdrojach, okazję do pokazania dobrego boksu będzie miał Patryk Szymański (8-0, 3 KO), który – śmiem twierdzić – otrzymał najlepszego rywala z zagranicy z całej krajowej obsady. Francesco Di Fiore (16-9-2, 5 KO), bo o nim mowa, to może nie młodzieniaszek (ma 36 lat) i dużo zależy od jego dyspozycji w danym dniu, ale na pewno boks w jego wydaniu jest bardzo uporządkowany i solidny. Potrafi czasem uderzyć ciosem z ponowienia czy podwójnym lewym, co świadczy o tym, że nie jest to przypadkowy zawodnik. Jednak w tych pochwałach nie wolno przesadzać, bo dziewięć porażek nie wzięło się znikąd, a to "zasługa" chyba w dużej mierze braku refleksu i – co najbardziej rzuca się w oczy – małej ruchliwości nóg.

Walka wieczoru będzie należała oczywiście do Michała Syrowatki (6-0, 1 KO), którego rywalem na dystansie ośmiu rund będzie Francuz Aboubeker Bechelaghemi (8-4-1). Tym razem poprzeczka powinna być zawieszona Syrowatce troszeczkę niżej niż w poprzednim pojedynku. Dlatego osiem rund i dodatkowo walka wieczoru pokażą, czy Michał Syrowatka nie ma problemów kondycyjnych i jest już gotowy na większe wyzwania.

Kolejna walka na polskiej ziemi Kamila Łaszczyka (14-0, 6 KO) to z pewnością będzie kolejne zwycięstwo, gdyż rywal – Laszlo Fekete (8-2, 6 KO) z Węgier – nie powinien być wyzwaniem dla jednego z najbardziej utalentowanych polskich pięściarzy ostatnich kilku lat. Mając jednak na uwadze, że w lutym prawdopodobnie czeka na niego w Stanach Daniel Diaz (20-5-1, 14 KO), były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze koguciej, widać jasno, że dla Łaszczyka przychodzi czas na duże walki, a taka jak ta w Radomiu jest tylko maleńkim kroczkiem do przodu. Oczekuję od niego zwycięstwa przed czasem, bo dawno już tego w wykonaniu "Szczurka" nie oglądaliśmy, a przecież na początku kariery zawodowej efektowne nokauty były jego wizytówką.

Dwóch "znajomych" Marcina Rekowskiego sprawdzi naszych perspektywicznych cruiserów – Michała Cieślaka (3-0) i Nikodema Jeżewskiego (4-0, 3 KO). Trudniej powinien mieć ten drugi, bo Białorusin Henadzi Daniliuk (16-7, 13KO) nie boi się wymieniać ciężkich ciosów, co jednak często z nieco lepszymi przeciwnikami kończyło się dla niego źle. Jednak z pewnością dla pięściarza przynależącego do  Krystiana Cieśnika będzie to dobry sprawdzian, a mając na uwadze, że dla Jeżewskiego będzie to "telewizyjny debiut", tym bardziej jestem ciekaw tego, co pokaże na ringu. Co do Cieślaka, to nadzieję, że dopisze wreszcie pierwszą cyfrę do statystyk nokautu i swoimi szybkimi ciosami z dystansu posadzi na ringu ociężałego Ferenca Zsalka (12 -38 -3, 1KO).

Miejmy nadzieję, że w tę przedświąteczną niedzielę zobaczymy w wykonaniu Polaków kilka ważnych i potrzebnych zwycięstw przed czasem, jak też dobrą "wojenkę" w walce: Karapetyan – Maciec.