SOBOTA W EUROPIE

Łukasz Famulski, Informacja własna

2013-12-13

W najbliższą sobotę czeka nas wiele ciekawych starć w zawodowym pięściarstwie. Najprawdopodobniej oczy większości kibiców będą skierowane za ocean – na starcie Adriena Bronera (27-0, 22 KO) z Marcosem Maidaną (34-3, 31 KO), ale nie można zapominać, że w Europie kilka godzin wcześniej też dojdzie do kilku ciekawych walk.

Patrząc na galę Sauerlanda w Niemczech, trzeba przyznać, że jest tam tylko jeden pojedynek, który nie jest pomaganiem dziecku w zrobieniu kolejnego kroku. Mowa tu o walce wieczoru Juergen Braehmer (41-2, 31 KO) – Marcus Oliveira (25-0-1, 20 KO). Ten ostatni z pewnością nie jest rywalem tak przereklamowanym jak Gutknecht czy Averlant, wzięty na walkę z Breahmerem po tym, jak oszukano Francuza w pojedynku właśnie Gutknechtem, by zatrzeć złe wrażenie. Oliveira jest silny i jak na swoją muskulaturę dość szybki.

O prowadzeniu za rękę też nie ma mowy w przypadku Kubrata Pulewa (18-0, 9 KO), ale to zupełnie inna historia. Poza tym nie jego wina, że istnieje problem z doborem odpowiedniego rywala. Na to, że okaże się nim Joey Abell (29-6, 28 KO), raczej nikt nie czekał z nadzieją.

Co do pozostałych, to mocno rozczarował Jack Culcay, walcząc z Guido Pitto, nie wzbudzającym szacunku już samą budową ciała. Niemiec nie wyciągnął wniosków z pierwszej walki i znowu zabrakło mu sił na końcowe rundy. Okazuje się, że nie jest on aż tak wielką gwiazdą, jak się spodziewano. Dlatego kolejny rywal znowu nie jest najwyższej klasy, chociaż Dieudonne Belinga to Francuz, tych – jak pokazuje przykład polskich gal – warto zapraszać (Mohoumadi, Ngumbu, Petijean, Cornu, itp.). Nie sądzę też, by większe problemy miał Enrico Koelling z dobrym, ale już chyba wyboksowanym Czechem – Tomasem Adamkiem. Jeśli chodzi o Dominika Britscha, to Brazylijczyk Dos Santos pozbawił go dwukrotnie złudzeń i w tym momencie pozostaje mu rola wypełniania karty walk z przeciętnymi rywalami i czekanie na jakąś mniejszą szansę. Tyron Zeuge to bokser, którego lubię oglądać, ale jest na razie na takim etapie kariery, że o wymagających rywalach nie ma co mówić.

A co w innych miejscach? Ciekawie zapowiada się walka w państwie kojarzonym raczej z bardzo dobrym boksem olimpijskim, lecz niekoniecznie z zawodowymi imprezami – w Azerbejdżanie. Dokończy się tam walka, która z punktu widzenia rankingów ma niewielkie znaczenie, przeszła jednak do historii, gdyż przerwano ją z powodu… opadów deszczu! Mowa tu oczywiście o pierwszym spotkaniu Tima Hoffmana ze Steffanem Kretschmenem. Nie wydaje mi się, by podobna sytuacja wydarzyła się kiedykolwiek w XXI wieku, choć niewykluczone, że coś takiego stało się w początkach tej dyscypliny, jeśli weźmiemy pod uwagę różne ciekawe okoliczności przyrody, jakie towarzyszyły niejednokrotnie pojedynkom na pięści. Tak czy inaczej walka była dosyć ciekawa i na półmetku ciężko byłoby wskazać, czyja ręka zostanie na koniec podniesiona, dlatego dobrze, że znów się odbędzie. Hoffman, mimo wieku, dobrze radził sobie z Kretschmenem, któremu ochotę do boksowania zabrał chyba jednak Denis Bachtow, gdyż od spotkania z nim młodszy z Niemców jest mało aktywny.

Tymczasem w Hiszpanii w tę sobotę do gry wraca były czempion kategorii średniej – Hasan N’dam N’jikam. We Francji natomiast kolejna walka dobrego Mehdiego Bohuadliego. Na Ukrainie będzie ciekawie za sprawą m.in. Sergieja Fiedczenki i Oleksandra Usyka. Nie można zapomnieć też o Wyspach Brytyjskich, gdzie zaprezentują się chociażby Leonard Bundu, Kevin Mitchell czy Martin Murray, którego „akcje” po walce z Martinezem nadal stoją wysoko.

Przed nami czas raczej dużej intensywności w boksie i trochę mniej szlagierowych pojedynków, dlatego warto śledzić na bieżąco, co się będzie działo.