PACQUIAO PIERWSZY W KOLEJCE PO PAS FLOYDA

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-12-10

Większość fanów straciła już nadzieje na to, że dwaj najlepsi pięściarze naszej ery kiedykolwiek spotkają się w ringu, ale nic nie jest niemożliwe. Po ostatnim zwycięstwie Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) wylądował na pierwszej pozycji w rankingu WBC. Tytuły tej federacji to jedyne trofea cenne dla Floyda Mayweathera (45-0, 26 KO), który otwarcie przyznawał kiedyś, że interesują go tylko zielone pasy. Amerykanin jest obecnie mistrzem w kategorii półśredniej i junior średniej.

Droga do pojedynku Mayweather-Pacquiao wciąż pełna jest przeszkód, lecz pojawiają się kolejne sygnały, że za kilkanaście miesięcy może do niej dojść. "Pacman" jest oczywiście związany z grupą Top Rank, a "Money" ma swoją stajnię Mayweather Promotions, która blisko współpracuje z Golden Boy Promotions, ale kontrakt Filipińczyka kończy się w 2014 roku. Ludzie z obozu Manny'ego nie widzą też problemu w opuszczeniu HBO i doprowadzeniu do walki z Floydem na stacji Showtime, dla której "Money" musi stoczyć jeszcze cztery walki.

Po obnażeniu Alvareza Mayweather nie ma już godnych rywali, którzy zagwarantują mu wielkie pieniądze. Szykowany jest dla niego Danny Garcia (27-0, 16 KO), ale gotowy będzie najwcześniej na wrzesień, bo potrzebny mu jeszcze mocny debiut w limicie 147 funtów. W odwodzie pozostaje robiący wokół siebie mnóstwo szumu Adrien Broner (27-0, 22 KO), ale trudno ocenić na ile Floyd i jego kopia są prawdziwymi przyjaciółmi i czy taka walka jest w ogóle możliwa. Trzeci jest Amir Khan (28-3, 19 KO), który - jeśli wierzyć plotkom - jako pierwszy dostanie swą szansę. Pozostaje więc miejsce na przynajmniej jeszcze jedno nazwisko.

Blisko 35-letni Pacquiao nie jest już u szczytu formy i sławy, ale to wciąż druga siła PPV w Stanach Zjednoczonych i tylko z nim Mayweather może wygenerować astronomiczną kwotę porównywalną do tej, którą otrzymał za pojedynek z "Canelo". Jeśli w kwietniu Filipińczyk weźmie udany rewanż na Timie Bradleyu (31-0, 12 KO), a Marqueza nie uda się namówić na piątą walkę, to i Pacquiao zostanie bez godnego rywala na horyzoncie. A jeśli ani "Money", ani Manny nie będą mogli bez siebie robić pieniędzy do jakich się przyzwyczaili, ich drogi wreszcie się zejdą.