RIGONDEAUX ODPOWIADA NA ZARZUTY HBO I SAMEGO BOBA ARUMA

Redakcja, The Sweet Science

2013-12-09

- Ani trochę nie będę winił szefów HBO jeśli zdecydują, by już nigdy nie pokazać na antenie walki Rigondeaux - mówi wprost wieloletni komentator oraz analityk tej stacji, sławny Larry Merchant. Przypomnijmy, że Guillermo Rigondeaux (13-0, 8 KO) w sobotnią noc wyjątkowo łatwo uporał się z Josephem Agbeko (29-5, 22 KO), lecz pojedynek był na tyle nudny, że pod jego koniec trybuny świeciły już pustkami.

- Nie mam wątpliwości, że "Rigo" jest wybitnym zawodnikiem, tylko że chcąc zarabiać trzeba dawać widowisko - dodał Merchant. Kubańczyk jednak nie zamierza niczego zmieniać w swoim stylu boksowania. Utarł nawet nosa swojemu promotorowi, bo nieoczekiwanie sam Bob Arum trochę marudził po sobotniej potyczce.

- Walczę po swojemu. Opracowałem odpowiedni styl i robię co należy by wygrywać. Arum ma swoją robotę do wykonania. Jestem mu wdzięczny za możliwość zarobienia dotychczasowych pieniędzy, w tej kwestii nie mogę powiedzieć o nim złego słowa, ale jeśli tak bardzo jest niezadowolony z tego jak walczę, to może powinien rozważyć zwolnienie mnie z kontraktu i odejście do innego promotora? Jestem przekonany, iż znaleźli by się tacy, którzy zatrudniliby mnie z otwartymi rękoma - odpowiada mistrz świata federacji WBO i WBA kategorii super koguciej, czy też jak kto woli junior piórkowej.

- W ringu zawsze czułem, że kontrola nad tym co się dzieje należy właśnie do mnie. Moim celem jest kontrola nad pojedynkiem i nieustannie do tego dążyłem. Podobno każdy może pokonać każdego. Problem w tym, że jestem otwarty na spotkanie absolutnie zw wszystkimi, zaś nikt nie chce bić się ze mną - dodał pewny siebie Rigondeaux.

Jeszcze większa fala krytyki spadła na Agbeko, który miał fatalne statystyki zadanych i trafionych ciosów. Pięściarz z Ghany nie ukrywa, że jego słabsza postawa ma właśnie związek z niewygodnym stylem Kubańczyka.

- Niezwykle ciężko jest dobrać się mu do skóry. Jest strasznie szybki, a do tego kapitalnie porusza się na nogach - przyznał były dwukrotny mistrz świata.