WYGRANE FAWORYTÓW W SUNRISE

Redakcja, Informacja własna

2013-11-27

Thomas Williams Jr (15-0, 10 KO) przez niektórych jest wskazywany na przyszłą gwiazda wagi półciężkiej. Jak dotąd jednak pozostawał niesprawdzony, co dziś w nocy miał uczynić Yusaf Mack (31-7-2, 17 KO), były dwukrotny pretendent do tytułu mistrza świata. W ringu okazało się, że znacznie bardziej doświadczony bokser ustępował młodszemu koledze po fachu praktycznie w każdym elemencie pięściarskiego abecadła. Williams poza pierwszą, trochę rozpoznawczą rundą, dominował już do samego końca, a w drugiej, piątej i siódmej był o włos od zadania przeciwnikowi "czasówki". Ładował w niego potężne sierpy wraz z hakami na tułów, lecz Mack dzielnie wszystko przyjmował. W dziewiątej odsłonie lewy podbródkowy Williamsa tak wstrząsnął rywalem, że "zatańczył" niczym niegdyś Zab Judah po ciosie Tszyu, ale i to zdołał ustać. Po ostatnim gongu Yusaf miał rozcięty prawy łuk brwiowy, a jego oko zaczynało już puchnąć. Na szczęście dla niego męczarnie się skończyły. Sędziowie i tak byli dla niego przychylni, punktując wygraną Thomasa w rozmiarach 99:91: 98:92 i 97:92. Tryumfator wyprowadził łącznie 640 ciosów, z czego 246 trafił (38%). Mack odpowiedział statystykami na poziomie 509/133 (26%).

Debiutujący pod banderą grupy Golden Boy Promotions Luis Ortiz (20-0, 17 KO) zanotował swoje jubileuszowe zwycięstwo. Na znokautowanie Alexa Gonzalesa (20-9, 10 KO) potrzebował dokładnie dwóch minut. Przypomnijmy, że 39-letni Kubańczyk (na zdjęciu) jest notowany przez federację WBA na drugim miejscu rankingu wagi ciężkiej.

Inny niepokonany ciężki - Dominic Breazeale (8-0, 8 KO), zastopował sprowadzonego w ostatniej chwili w zastępstwie Keitha Barra (11-5, 3 KO) w połowie drugiego starcia.

Uważany za prospekta kategorii koguciej Randy Caballero (20-0, 12 KO) w pierwszych minutach trochę się męczył z ambitnym Jessy Cruzem (10-6-1, 4 KO), jednak od trzeciej rundy miał już coraz wyraźniejszą przewagę. W końcówce szóstej rzucił go na deski prawym hakiem na korpus, ale wtedy przeszkodził mu jeszcze gong. W siódmej przewrócił rywala jeszcze dwukrotnie, zmuszając arbitra Jamesa Warringa do zastopowania potyczki dosłownie na sekundę przed końcem tej rundy.