FROCH: ZŁAMAŁEM GO!

Nate Williams, boxingscene.com

2013-11-24

Carl Froch (32-2, 23 KO) i George Groves (19-1, 15 KO) zupełnie inaczej zapatrują się na przerwanie ich wczorajszej walki. "Kobra" nie widzi w decyzji sędziego niczego złego i jest zdania, że ten uratował karierę jego rywala, natomiast "Święty" przekonuje, że mógł walczyć dalej i Froch wielokrotnie był bardziej zraniony, a wtedy ringowy nie interweniował.

- Czuję, że miałem wielkiego pecha. 20 tysięcy kibiców się ze mną zgadza. Nie wiem, czemu walka została przerwana. Nie padały czyste ciosy. Carl nacierał, ale nie trafiał. Wytrącił mnie z równowagi, ale nie byłem tak zraniony jak on w kilku wcześniejszych rundach - powiedział rozżalony Groves.

- Froch miał kłopoty w pierwszej rundzie. Cały czas się przede mną cofał. To ja dyktowałem tempo i wydawało mi się, że wygrałem wszystkie odsłony. W dziewiątej on szedł na całość, a ja chciałem dać mu się wystrzelać, bo nie trafiał mnie czysto. Walka nie powinna zostać przerwana. Myślałem, że sędzia tylko nas rozdziela. Nie przyszło mi do głowy, że on chce mnie poddać. Miałem trzeźwy umysł i pewne nogi - kończy pretendent.

Carl Froch widzi to zupełnie inaczej. Twierdzi, że przełamał Grovesa swoimi ciosami we wcześniejszych rundach.

- Gdyby to potrwało dłużej, na 100% zostałby znokautowany - przekonuje "Kobra". - Gdyby sędzia nie zareagował, on byłby na deskach. Mógł dostać więcej niepotrzebnych ciosów i skończyć naprawdę źle. To mógł być koniec jego kariery, a ma przecież dopiero 25 lat. Walczył nieźle, ale rozbiłem go w siódmej i ósmej rundzie, a w dziewiątej wykończyłem. Mogłem bić go dalej, ale nikt nie chciał widzieć nieprzytomnego 25-latka opuszczającego ring na noszach.