PACQUIAO ZNÓW WIELKI

Redakcja, Informacja własna

2013-11-24

Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) w wielkim stylu powrócił po porażce przez nokaut i bez problemów wypunktował dzielnego Brandona Riosa (31-2-1, 23 KO).

Przewaga szybkości okazała się większa niż niektórzy sądzili i od początku wielki "Pac-Man" bezpośrednim lewym krzyżowym trafiał rywala. Ten za wszelką cenę próbował skrócić dystans, zepchnąć Filipińczyka gdzieś na liny, szukając swojej szansy w mocnym, nokautującym uderzeniu. W ostatnich sekundach drugiej rundy na głowę Riosa spadło kilka bomb, lecz te nie zrobiły na nim większego wrażenia. Brandon w końcu trafił w trzecim starciu prawym podbródkowym, za moment jednak w odpowiedzi zainkasował lewy sierpowy "Pac-Mana". W czwartym po mocnym lewym prostym głowa Amerykanina odskoczyła w tył niczym z katapulty, ale stał dzielnie na nogach i nadal nacierał. W piątej rundzie dominacja Manny'ego była już ogromna, a walka zaczynała się robić wyjątkowo jednostronna.

Rozluźniony Filipińczyk w szóstej odsłonie pozwolił sobie nawet na krótkie spięcia i otwarte wymiany, rozcinając rywalowi jednym z uderzeń lewą powiekę. Coraz częściej znajdywał też miejsce pod łokciami, lokując tam potężne haki na korpus. Rios bez zmrużenia oka przyjmował wiele ciężkich ciosów na głowę, a te powoli kumulowały się w naprawdę pokaźną sumę. Przewaga Pacquiao wcale nie malała, za to odporność na ciosy Brandona nabierała nowego znaczenia. Szturm Manny'ego w dziesiątym starciu też nie przyniósł rezultatu i rywal nadal stał na nogach. Tak to już wyglądało do samego końca. Po ostatnim gongu sędziowie nie mieli wątpliwości ze wskazaniem zwycięzcy, punktując na korzyść "Pac-Mana" 120:108, 119:109 i 118:110.