FROCH WYGRYWA PRZY POMOCY SĘDZIEGO

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-11-24

Słynne "angielskie przerwania" wypaczyły wyniki wielu pojedynków, ale zwykle chodziło w nich o to, by pomóc swojemu zawodnikowi. Sędzia Howard John Foster kierował się jednak wyłącznie sympatią do Carla Frocha (32-2, 23 KO), który po ośmiu rundach przegrywał ze świetnie dysponowanym George'em Grovesem (19-1, 15 KO) ale w dziewiątej zranił pretendenta, a wtedy włączył się Foster, który poddał "Świętego", choć ten odpowiadał i nawet szedł do przodu.

Groves rozpoczął bez respektu dla utytułowanego rywala. Froch kilka razy złapał go lewym prostym w pierwszej minucie, ale w ostrej wymianie to George trafił straszliwą bombą i Carl padł na deski po raz drugi w karierze. Do gongu zostało tylko kilka sekund, ale "Święty" zdołał jeszcze poprawić i mistrz wracał do narożnika na niepewnych nogach. Choć nikt nie zakładał tego przed pierwszym gongiem, to pretendent był stroną atakującą, a twardziel z Manchesteru cofał się i oddawał inicjatywę. W drugiej rundzie obydwaj zawodnicy mieli swoje momenty, ale przeważał Groves.

W trzeciej odsłonie Froch w końcu trafił mocnym ciosem, ale Groves szybko doszedł do siebie i wygrał również to starcie. George złapał rywala lewym sierpem, a chwilę później poprawił prawym overhandem i kilkoma lewymi prostymi. W pewnym momencie wpuścił też Carla w liny, zgrabnie uciekając pod jego ręką. Początkowa faza walki to popis pretendenta i bezradność championa.

Sfrustrowany Froch zaczął faulować i kilka razy uderzył po komendzie stop, ale sędzia był pobłażliwy dla mistrza. Tempo opadło w piątej rundzie. Pojedynek zaczął się wtedy wyrównywać, ale Groves nie dawał sobie zrobić żadnej krzywdy, a Froch nie miał pomysłu, jak dobrać się do skóry młodego rodaka. W szóstym starciu pretendent trafiał prawym sierpowym z chirurgiczną precyzją. Najpierw dwa razy w akcji lewy-prawy, a potem kilkukrotnie w otwartej wymianie. Froch zaatakował w końcówce, ale Groves przyjął jego ciosy i odpowiedział swoimi - celniejszymi i mocniejszymi.

To nie był dzień "Kobry" z Nottingham. Mistrz nie był w stanie złapać pretendenta, a ten walczył fantastycznie i udowadniał każdą akcją, że jego miejsce jest wśród najlepszych pięściarzy wagi super śedniej. Ósma runda była prawdopodobnie najlepszą w wykonaniu Frocha, ale pokazała też jego desperację. Przez moment Groves wydawał się być zraniony, a czujący swą szansę Carl znów pozwolił sobie na faule, za co sędzia po raz kolejny nie chciał go karać. W dziewiątej odsłonie rozgorzała prawdziwa wojna i Froch w końcu zranił Grovesa. George był wyraźnie zamroczony, ale klinczował i odpowiadał, a sędzia ringowy wyraźnie pomógł "Kobrze", poddając wygrywającego ten pojedynek pretendenta.

Publiczność i angielscy dziennikarze byli oburzeni tym pokazem braku profesjonalizmu. W wyniku jawnej niesprawiedliwości Groves przegrał najważniejszą walkę życia, choć wcześniej udzielał utytułowanemu mistrzowi prawdziwej lekcji boksu i miał duże szanse na dowiezienie zwycięstwa do samego końca.