FROCH vs GROVES: KLUCZE DO WYGRANEJ

Leszek Dudek, Opracowanie własne

2013-11-23

Carl Froch (31-2, 22 KO) jest niezaprzeczalnie numerem dwa kategorii super średniej, ale blisko 37 lat na karku przy jego stylu walki wróży rychły koniec okresu szczytowej formy. Młodszy o ponad dekadę George Groves (19-0, 15 KO) wciąż się rozwija i najlepsze prawdopodobnie ma dopiero przed sobą. Gdyby ich pojedynek miał się odbyć za rok, szanse pewnie rozkładałyby się bardziej równo, walczą jednak dziś i zdecydowanym faworytem jest "Kobra".

CARL FROCH

Zawodnik z Nottingham to legenda brytyjskiego boksu. Może mieć nieco toporną technikę, dość kiepską koordynację, fatalną obronę i nieco ślamazarny styl, ale jest przy tym wprost niesamowicie twardy, dysponuje potężnym ciosem, ma fantastyczną kondycję, wielkie serce do walki, niezachwianą wiarę w swoje możliwości i naturalną charyzmę. Jako amator Froch został pierwszym brytyjskim medalistą MŚ (brązowy krążek w Belfaście w 2001 roku), a w boksie zawodowym czterokrotnie dzierżył tytuły mistrzowskie prestiżowych federacji. Problemy sprawiają mu dobrze ruszający się szybcy bokserzy (Taylor, Ward, Dirrell), radzi sobie natomiast w ringowych bójkach i w imponujący sposób demoluje pięściarzy o słabej odporności (Bute, Mack). Warto zaznaczyć, że wśród czołowych pięściarzy świata Froch jest jedynym, który więcej przyjmuje (33% ciosów rywala) niż sam trafia (28%). Obrona Carla jest dziurawa, ale do tej pory twardy Anglik nie przypłacił tego porażką przed czasem. Celne uderzenia mają jednak to do siebie, że się odkładają i kumulują. Nie wiadomo, czy kiedyś szczęka nie zawiedzie "Kobry". Nie wiadomo, czy nie wydarzy się tak za kilka godzin.

Klucze do zwycięstwa:

1. Umiejętne skracanie ringu. Oczywiste jest, że to Froch będzie szukał Grovesa w ringu. Zadaniem "Kobry" będzie zmuszenie rywala do pozostania w ciągłym ruchu. Po kilku rundach nieustannej pracy George będzie łatwiejszy do zepchnięcia na liny lub zamknięcia w narożniku, gdzie Carl będzie mógł złapać go swoimi brutalnymi kombinacjami, jak robił to z Lucianem Bute.
2. Cierpliwość. W początkowej fazie walki Groves na pewno będzie ostrożny, a co za tym idzie - trudny do trafienia. Nastawiony na nokaut Froch nie może się tym irytować i musi cierpliwie czekać na swą szansę, przez cały czas robiąc swoje. Nie da się wykluczyć powtórki scenariusza z walki z Taylorem, którego Carl dopadł dopiero w samej końcówce.
3. Dążenie do ostrych wymian. Carl ma szczękę z betonu, ale tego samego nie można powiedzieć o jego przeciwniku. Prawdopodobnie Froch jest też obdarzony mocniejszym uderzeniem. O sile jego ciosu Groves przekonał się podczas wspólnych sparingów, w których górował Froch (George był nawet na deskach). Pewny siebie Froch w ostrej wymianie będzie się czuł bezpiecznie i pewnie, Groves będzie w każdej chwili zagrożony nokdaunem lub nokautem
4. Wysokie tempo walki. Froch ma żelazne płuca i wytrzymuje kondycyjnie brutalne dwunastorundowe wojny. Mikkel Kessler przyznał po rewanżu, że w końcówce brakło mu sił, bo wykończyło go niesamowite tempo narzucone przez Carla. Groves ma dobrą kondycję, ale jeśli przez 12 rund będzie zmuszony do ruchu i dodatkowo osłabią go przyjęte ciosy, może przydarzyć mu się niepożądany kryzys. Froch świetnie wykańcza zranionych rywali.

GEORGE GROVES

"Święty" był niezłym amatorem, ale bez większych sukcesów na międzynarodowych zawodach. Dwukrotnie pokonał późniejszego złotego medalistę olimpijskiego - Jamesa DeGale'a, z którym dość kontrowersyjnie wygrał także w walce zawodowej. Pod okiem znakomitego szkoleniowca Adama Bootha 25-letni Groves rozwijał się wręcz wzorcowo i w ostatnich dwóch latach zaliczył kilka poważnych testów oraz efektownych zwycięstw (Johnson, Smith, Alcoba), ale rację ma Froch, zarzucając George'owi, że ten nie walczył z nikim ze światowej czołówki. Co gorsza, Groves nie pracuje juz z Boothem, którego zastąpił mało znany, ekscentryczny Paddy Fitzpatrick. Trudno powiedzieć, jak nowy trener nastawi swojego podopiecznego i czy zobaczymy dziś w ringu najlepszego w karierze "Świętego", czy może efekt niedokończonego eksperymentu. Ta druga opcja jest równoznaczna z porażką przed czasem.

Klucze do zwycięstwa:

1. Mądry boks. Praca nóg, lewy prosty, uważna obrona i szybkie, ale niezbyt długie kombinacje - tak powinien boksować Groves w pierwszej fazie walki. Froch odpowie swoim niewygodnym lewym bitym z biodra i prawdopodobnie od początku będzie szukał nokautu. George musi unikać sygnalizowanych bomb rywala i inteligentnie wykorzystywać ring.
2. Unikanie wymian. Groves ma podejrzaną szczękę. "Pływał" już po ciosach Andersona i DeGale'a, a Froch rzucił go na deski na sparingu. George nie może się bić z niesamowicie odpornym i bardzo niebezpiecznym weteranem. Musi pracować na nogach i nie wdawać się za często w wymiany, by Froch też musiał pogłówkować. Przyjęcie wojny to jak podanie się na tacy.
3. Mocne ciosy z kontry. Groves i Froch na pewno mają w pamięci wspólne sesje sparingowe, co daje psychologiczną przewagę Carlowi. George musi szybko uzyskać jego szacunek, a najlepszym sposobem jest ulokowanie na szczęce "Kobry" mocnego uderzenia, które skłoni Frocha do przyznania się przed samym sobą, że rywal jest niebezpieczny. Im szybciej uda się to osiągnąć, tym większe George będzie miał szanse na rozwinięcie skrzydeł w dalszej fazie walki.
4. Klincz. Lucian Bute przegrał z Frochem na własne życzenie, bo stał przy linach i dawał się obijać przez dziurawą gardę. Groves musi się uczyć na jego błędach i nie dopuścić do takich sytuacji. W kryzysowych momentach nie może zapominać o klinczu, w którym powinien umiejętnie przytrzymywać ramiona Carla i przechodzić z nim na drugi koniec ringu, by zrobić sobie trochę miejsca przed intrwerncją sędziego i wzowieniem walki.