ADAMEK NIE POWIEDZIAŁ OSTATNIEGO SŁOWA

fot. Mike Gładysz, polsatsport.pl

2013-11-22

Najbardziej ceniony ekspert bokserski w Polsce, Janusz Pindera, na łamach polsatsport.pl opublikował wywiad z Tomaszem Adamkiem (49-2, 29 KO), który z powodu choroby w ostatniej chwili wycofał się z walki z Wiaczesławem Głazkowem (16-0-1, 11 KO). Niewielką część rozmowy można przeczytać poniżej.

- Nie uważam, że był to rok stracony, choć stoczyłem tylko jedną walkę. Solidnie trenowałem, a to czego się nauczyłem zaprocentuje w kolejnych walkach. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i wierzę, że ten nadchodzący 2014 rok będzie należał do Adamka - mówi "Góral".

Janusz Pindera: Wrócił pan już do zdrowia?
Tomasz Adamek:
Czuję się znacznie lepiej, ale  choroba jeszcze całkiem nie ustąpiła. Najważniejsze, że wszystko idzie ku lepszemu.

Nie wszyscy uwierzyli w to przeziębienie. Byli tacy, którzy twierdzili, że Adamek wystraszył się młodego, silnego rywala z Ukrainy i na wszelki wypadek się rozchorował. Tak się składa, że byłem w pańskim domu w Kearny, widziałem jak pan wygląda, a następnego dnia słyszałem głos człowieka, który na pewno nie był zdrowy. Ale nie zmienia to faktu, że były głosy wątpiące...
Cóż mogę powiedzieć, nie zamierzam dyskutować, bo to nie ma sensu. Wiaczesława Głazkowa cenię i szanuję za jego umiejętności, ale o strachu nie ma mowy. Gdy się boisz, nie ma po co wychodzić do ringu. Biłem się z lepszym od niego i nogi mi nie drżały.

Dziś można już o to pytać, był pan przekonany, że decyzja o rezygnacji z walki jest jedynym słusznym rozwiązaniem?
Boks to niebezpieczne zajęcie, nie można dodatkowo ryzykować, zwłaszcza gdy nie jesteś w pełni sił. Do takiej walki, jak ta z Głazkowem można tylko przystąpić będąc zdrowym. A ja zdrowy nie byłem.

Cała rozmowa na polsatsport.pl >>>