JASTRZĘBIE ZDRÓJ I POWRÓT JONAKA

Łukasz Famulski, Informacja własna

2013-11-21

W Jastrzębiu Zdroju podczas kolejnej gali Wojak Boxing Night między linami zaprezentują się bokserzy związani z grupą Knockout Promotion.  Warto w tym miejscu zauważyć, że jest to impreza, która dla jednych ma być dobrym powrotem, a dla innych rekompensatą za poprzednie występy. Do tej pierwszej grupy z pewnością zalicza się Maciej Miszkin (15-0, 4 KO), który nie walczył już rok, a jego kariera od dwóch lat stoi pod znakiem kontuzji. Jednak rywal o wdzięcznym imieniu i nazwisku Vincent Feigenbutz (8-1, 7 KO), mający niezły bilans wyrobiony na nieco słabszych rywalach, powinien być łatwą przeprawą i okazją do przypomnienia się polskiej publiczności przez Miszkina w swojej walce, a nie wokół występu innych.

Do gry na polskim podwórku wchodzi też nowy nabytek grupy Andrzeja Wasilewskiego, mistrz Polski seniorów z tego roku z Zawiercia – Marek Matyja (1-0), który w drodze po krajowy czempionat w finale pokonał Michała Gerleckiego. I tym razem powinien poradzić sobie z journeymanem – Steve'em Kroekelem (17-24-3, 7 KO).

Po półrocznej przerwie wraca też wreszcie Damian Jonak (36-0-1, 21 KO). Bohater Śląska wciąż czeka na te największe walki i jest przekonany, że rok 2014 takie właśnie pojedynki przyniesie. My też mamy nadzieję, że tak będzie. Sam Jonak nie ma już chyba ochoty na walki z takim zawodnikami, jak Max Maxwell w Częstochowie. Zawsze po nich bokser zbiera tylko słowa ostrej krytyki, że pozycje w rankingach są dużo lepsze niż jego walki. Niektóre z tych opinii są krzywdzące, ale niektóre nie, bo w limicie 154 funtów jest wielu pięściarzy z naprawdę dobrym i wciąż "aktualnym" nazwiskiem, a najlepsi rywale Jonaka to zawodnicy którzy swój "top" mieli tylko chwilowy i to raczej jakiś czas przed spotkaniem z Polakiem. Najbliższy rywal – Kris Carlsaw (18-4, 4 KO)– to z tych nazwisk, które się przewijały chyba najlepsza opcja. Przegrywa niezbyt często, a gdy mu się zdarzy, to nigdy do jednej bramki. Przegrał m. in. na punkty z solidnym Anglikiem Matthew Hallem. Ma rekord, który pozwala wierzyć, że przyjedzie do Polski wykorzystać swoją szansę, miejmy jednak nadzieję, że Jonak po dobrej walce nie dopuści do realizacji tych planów.

Do tych, którzy swoimi występami muszą pokazać, że poprzednie słabsze występy były przypadkowe, należą Paweł Kołodziej (32-0, 17 KO) i Krzysztof Kopytek (6-0, 2 KO). Ten pierwszy raczej nie powinien mieć trudnego zadania, bowiem Prince Anthony Ikeji (14-7-1, 10 KO) to przeciwnik, z którym nie można wypaść źle – przegrywał już z Bartnikiem i Janikiem, przy czym ten drugi nawet nie potrzebował trzech minut, by skończyć walkę. Być może taki dobór rywala dla Kołodzieja jest właśnie efektem obawy przed niepotrzebną porażką, zwłaszcza teraz, gdy przyszły rok może być dla Kołodzieja, podobnie jak dla Jonaka, przełomowy. Nie zapominajmy o tym, że tego samego dnia czempion wagi cruiser IBF – Yoan Pablo Hernandez – zmierzy się z Aleksiejewem, który wskoczył na miejsce Kołodzieja do eliminatora z Garettem Wilsonem, kiedy ten skręcił kostkę. Dlatego "fajerwerki" z powodu zwycięstwa nad na Princem Ikejim mogą zmniejszyć żal, że tego wieczoru to nie Kołodziej będzie miał szansę stanąć do walki o wymarzony pas. Choć patrząc obiektywnie, w walce z Hernandezem szanse byłego mistrza Europy są niewielkie, a gdyby walczył Kołodziej, też raczej miałby mniej argumentów od mistrza.

Innym bokserem, wracającym po kiepskiej walce i także w Bydgoszczy, jest Krzysztof Kopytek (6-0, 2 KO), ale w jego przypadku nie powinno być już tak łatwo. Przede wszystkim rywal – Łukasz Janik (9-2-1, 4 KO) z grupy Silesia Boxing – jest jak na kategorie junior średnią dobrze zbudowany i nie boksuje też prymitywnie, choć brakuje mu błysku (podobnie zresztą jak Kopytkowi). W tym pojedynku ciekawszy od samej walki może być werdykt i wydaje mi się, że Łukasz Janik może sprawić niespodziankę.

Najciekawiej jednak zapowiada się walka bardzo ostatnimi czasy pewnego siebie Przemysława Runowskiego (3-0, 1 KO) z Patrykiem Litkiewiczem (11-2, 5 KO). Przede wszystkim Litkiewicz ma rekord, który wygląda ciekawie, a Runowski ma wielkie aspiracje i pięściarza Tymex Thunder Promotion traktuje jako etap przejściowy, co może okazać się zgubne. Faworytem jest Runowski i na jego korzyść przemawia też dystans 4 rund, co przy mniejszym doświadczeniu zawodowym jest bardzo ważne. Z tego względu, że czeka nas tylko 12 minut walki, spodziewam się dobrego pojedynku, bo Litkiewicz, jak już zapowiadał, nie przyjeżdża przegrać.