DAVID TUA NIE SPROSTAŁ GOLIATOWI

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-11-16

David Tua (52-5-2, 43 KO) wciąż potrafi walczyć i pewnie byłby niebezpieczny dla większości zawodników, ale nie dla mierzących ponad 2 metry wzrostu kolosów, którzy górują nad nim o jakieś 25 centrymetrów. Na gali w Hamilton w Nowej Zelandii Aleksander Ustinow (29-1, 21 KO) bezpiecznie wypunktował nieźle dysponowanego "Tuamana", który zwyczajnie nie mógł dostać się do szczęki rywala.

Od pierwszego gongu Tua był bardzo oszczędny w ruchach, co Ustinow bezwzględnie wykorzystywał i w swojej najlepszej interpretacji stylu braci Kliczko starał się kontrolować dystans oraz tempo swoim lewym prostym. Już po kilkudziesięciu sekundach ogromny Białorusin trafił mocnym prawym, który nie zrobił większego wrażenia na miejscowym faworycie, a w samej końcówce David odpowiedział lewym sierpem. Do połowy trzeciej rundy obraz walki się nie zmieniał i można było sądzić, że "Tuaman" walczy nie tylko z rywalem, ale też z kontuzją prawej ręki. W końcu Nowozelandczyk zaczął jednak szukać prawego sierpowego, choć trafić nie mógł. W końcu wycelował na tułów i doprowadził mocny cios do celu, a potem bezskutecznie starał się namierzyć głowę wyższego o ponad 20 cm przeciwnika.

Choć w ringu utrzymywała się przewaga Ustinowa, Tua coraz lepiej czuł dystans i zrzucał rdzę, opierając defensywę na dobrym balansie i czekając cierpliwie na błąd rywala. W szóstej rundzie Ustinow trafił bardzo dobrym prawym prostym, po którym David musiał się wycofać i zebrać ponownie siły. Dobry lewy prosty Białorusina skutecznie neutralizował wszystkie ofensywne zamiary Tuy, który powoli tracił determinację i kondycję.

"Tuaman" przebudził się trochę w ósmym starciu, ale jego pojedyncze ciosy nie wystarczały do powalenia Ustinowa, który nieco spuścił z tonu, lecz wciąż dyktował tempo i kłuł sztywnym lewym prostym. W dziewiątej rundzie Tua - świadomy już faktu, że do zwycięstwa potrzebny mu nokaut - nastawił się na urywający głowę prawy sierp, który ani razu nie doszedł do celu. Doszedł za to lewy sierpowy, ale tylko kilka razy. Za mało nawet na wygranie rundy.

Dziesiąta i jedenasta odsłona były już zdecydowanie lepsze w wykonaniu Tuy. Drugą z nich sędziowie niemal na pewno zapisali na konto Samoańczyka, marne to jednak pocieszenie, bo nokaut nie nadeszł i po dwunastu starciach "Tuaman" przegrał wysoko na punkty (109-119, 110-119 i 108-119). W wywiadzie udzielonym po walce David pogratulował rywalowi i przyznał, że czas zawiesić rękawice na kołku, kończąc słowami: "David Tua has left the building, I love you New Zealand!".