SOBOTA POLSKICH WETERANÓW

Łukasz Famulski, Informacja własna

2013-11-14

Adamek, Snarski i Zegan – to, co łączy tych dżentelmenów, to oczywiście profesja i fakt, że 16 listopada Anno Domini 2013 ta trójka miała zaprezentować się w walce. Miała, ponieważ jak wiemy pojedynek Adamka prawdopodobnie musi zostać przełożony. Punktem stycznym jest jeszcze rok 1996, w którym wspomniana wyżej trójka zdobywała tytuły mistrza Polski; Adamek w kategorii 75kg, Zegan – 57kg, a Snarski – 60 kg, reprezentując kolejno kluby: KS Jastrzębie, Gwardię Wrocław i Hetmana Białystok. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, dlatego nie wypada w tym momencie porównywać walki Snarski – Zegan do tego, co miało czeka w najbliższą sobotę w Veronie Tomasza Adamka (49-2, 29 KO).

To, co osiągnął w swojej karierze "Góral" z Gilowic, to znaczna część tego, co osiągnął polski boks zawodowy w całości. Dlatego właśnie wszelkie komentarze na jego temat, mówiące o tym, że gdyby nie "tytanowa" szczęka, to już dawno byłoby z nim źle, są raczej niezasłużone. Należy skupiać się na tym, co jest, a nie na tym, co by było gdyby, gdyż zagraniczni eksperci i byli bokserzy pytani o polski boks zawodowy kojarzą go z Adamkiem, Gołotą i ostatnio może jeszcze z Włodarczykiem. Jak śpiewa Kazik w jednej z piosenek, "gdyby mama miała… to by była ojcem".

Odkładając jednak na bok drobne przemyślenia, trzeba przyznać, że najbliższy rywal Adamka, czyli Wiaczesław Głazkow (15-0-1, 11 KO), z którym miejmy nadzieję za jakiś czas Polak ostatecznie się spotka, to zawodnik, z jakim jeszcze się nie mierzył – młody, perspektywiczny, niepokonany, z medalem olimpijskim i chyba nie do końca zauważany. Co ważne dla Adamka, dla niego chyba nie ma znaczenia, jak postrzegany jest jego przeciwnik, ponieważ do wszystkich raczej stara się wychodzić z prostym nastawieniem: trzeba wygrać i tyle. Z Głazkowem kojarzą się przede wszystkim dwie walki: pierwsza – to ta z Torem Hamerem, w której pokazał naprawdę duże umiejętności bokserskie i gdzie chciał, tam trafiał rywala, druga – to remis z Malikiem Scottem, gdzie, mam wrażenie, zabrakło mu siły i kondycji. Dlatego decydująca powinna być świeżość Adamka, bo jeśli prześpi pierwsze rundy, to ciężko będzie odrabiać straty, jeżeli młody rywal poczuje się pewnie. Zresztą obaj znają się ze wspólnych sparingów, co powinno działać na korzyść zawodnika bardziej doświadczonego. Pozytywne są też słowa "Górala", który przekonuje, że nie utożsamia sparingu z walką, bo to dwie różne sprawy. Z Głazkowem po prostu nie wypada przegrać po tym, jak się pokonywało Banksa czy Arreolę. Ważne jest jeszcze jedno – Adamek potrzebuje zwycięstwa nad niepokonanym dotąd zawodnikiem, żeby potwierdzić swoją wysoką pozycję, której dotąd wciąż nie utracił, mimo kilku słabszych walk.

Co do walki Snarski – Zegan, która jest głównym wydarzeniem bokserskiej imprezy w Białymstoku, przypomina mi się wywiad udzielony przez Tomasza Adamka jednej z gazet jakiś czas po rewanżowej walce Snarski – Cieślak, w którym w takim jakby zamyśleniu mówił o upływających latach i stwierdził, że słyszał pogłoski o końcu kariery Darka Snarskiego, po czym dodał: "Szkoda, kolejny kolega…" (z kadry). Ta walka, w odróżnieniu od pojedynku Adamka z Głazkowem, jest walką o… no właśnie, o co? Tak naprawdę jest to walka, do której dążył Snarski. Ma się wrażenie, że przebywając na co dzień ze swoimi zawodnikami jako trener, odczuwa on duży głód boksu, w związku z czym kolejna próba zakończenia kariery (którą zainteresował się nawet Adamek) po wygranej nad Cieślakiem nie powiodła się. Teraz znów zapowiada, że to już koniec. Prognozuje też, że wygra i tym razem chyba obie zapowiedzi mogą być prawdziwe. Przede wszystkim Zegan do tej walki był długo namawiany, więc w walce, w której stawką jest samo zwycięstwo dla zwycięstwa przy podobnych parametrach sportowych, górą powinien być ten, kto będzie bardziej zmotywowany, a to powinien być atut Snarskiego, ciągle próbującemu coś komuś udowadniać – albo samemu, albo przy pomocy swoich bokserów, jak chociażby Świerzbińskiego czy Krasnopolskiego. Walkę jednak warto obejrzeć przez szacunek dla obu panów. Zegan miał przecież dobrą karierę zawodową i otarł się nawet o mistrzostwo świata w wadze lekkiej, Snara zaś miał trochę lepszą karierę amatorską, a jego bokserski całokształt i obecna praca to przykład takiego bokserskiego rzemiosła.

Miejmy więc nadzieję, że panowie weterani (w jak najbardziej pozytywnym brzmieniu tego słowa) dostarczą nam sporo emocji i utrą nosa wszystkim, którzy ich pojedynek traktują niepoważnie. Dlatego czekam na komentarze w niedzielę rano, które będą brzmiały mniej więcej tak, że Snarski i Zegan godnie pożegnali się z ringiem.