ANDRE WARD: JA I GOŁOWKIN NIE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI

Adam Matys, Informacja własna

2013-11-13

Już tylko dni dzielą nas od powrotu na ring mistrza świata federacji WBA w kategorii super średniej i jednego z najlepszych pięściarzy na globie – Andre Warda (26-0, 14 KO). Po kilkunastumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzjami w końcu 16 listopada na gali w Ontario w stanie Kalifornia Ameryanin zmierzy się z niepokonanym 28-latkiem Edwinem Rodriguezem (24-0, 16 KO).

Mimo iż rozstrzygnięcie tego pojedynku poznamy dopiero w sobotę późnym wieczorem, fani pięściarza i dziennikarze już spekulują na temat przyszłych rywali mistrza. Wśród nich wymienia się najgroźniejszego punchera kategorii średniej Giennadija Gołowkina (28-0, 25 KO). Kilka tygodni temu do sieci trafiły wspólne zdjęcia obu zawodników, na których widzimy uśmiechniętego Kazacha. Wygląda na to, że – przynajmniej w Stanach Zjednoczonych – wiele osób odebrało je jako dowód przyjaźni pomiędzy pięściarzami. Nic bardziej mylnego.

- Nie jesteśmy przyjaciółmi. Ludzie chcą nas postawić obok siebie, jakbyśmy byli w jednej ekipie. A nie jesteśmy. Nie jesteśmy też w tej samej kategorii wagowej, ale on może być moim potencjalnym rywalem – skomentował sytuację "S.O.G." odnosząc się tym samym do wspólnych zdjęć z "GGG", które krążą po sieci. - Po prostu byliśmy w tym samym miejscu, żeby reklamować nasze walki. Nie byłem tam dla niego, ale dla siebie. To prawda, że walczymy dla tej samej stacji telewizyjnej, ale nie jesteśmy kolegami. Taka jest rzeczywistość.

Ward w kilku słowach odniósł się również do zbliżającego się wielkimi krokami pojedynku z Rodriguezem.

- Jeśli nadarzy się okazja, będę chciał zakończyć tę walkę przed czasem. Niektórzy polują tylko na nokauty, a potem się rozczarowują. Jeżeli za wszelką cenę chcesz znokautować przeciwnika, podejmujesz ryzyko i możesz sam znaleźć się na deskach. Dobrych bokserów charakteryzuje to, że potrafią wykorzystać to, co im daje ring w danym momencie – podsumował numer 2 na liście P4P.