DONAIRE ZNÓW ZASTOPOWAŁ DARCHINYANA

Redakcja, Informacja własna

2013-11-10

Vic Darchinyan (39-6-1, 28 KO) motywację przed walką z Nonito Donaire'em (32-2, 21 KO) miał podwójną, bo to właśnie on strącił go z samego szczytu najniższych kategorii. Wtedy zdecydowanym faworytem był Darchinyan i przegrał stosunkowo szybko. Dziś wyraźnym faworytem był Donaire, a o mały włos to on nie przegrał, ale po kolei.

Początek był rozpoznawczy z obu stron, ale pierwszą rundę mocnym lewym sierpowym zaakcentował Darchinyan. W drugiej nadział się na prawy prosty Filipińczyka i aż ugięły się pod nim nogi. Kiedy jednak Nonito rzucił się na niego, Ormianin odpowiedział czysto swoim lewym i oddalił od siebie zagrożenie.

Donaire uzyskał nieznaczną przewagę w trzeciej odsłonie i wydawało się, że powoli zaczyna opanowywać sytuację, tymczasem w czwartej znów dwukrotnie zainkasował obszernym lewy overhand oponenta. W piątym starciu przez dwie minuty i pięćdziesiąt sekund nie działo się prawie nic, aż nagle w akcji cios na cios dokładniejszy okazał się Vic. Przycelował swoim lewym i tym razem to Donaire się zachwiał. Dawny mistrz wagi muszej oraz super muszej przeprowadził szturm, ale szybko zakończył go gong na przerwę.

Nonito walczył z defensywy w kolejnej rundzie, trochę zbyt asekuracyjnie, by nagle przepuścić lewy Vica i świetnie skontrować swoim prawym. Darchinyan poczuł tę bombę i na moment się cofnął, jednak w siódmym starciu to znów on był aktywniejszy i dyktował warunki. Ósma runda wyrównana, znów z lekką przewagą Ormianina, aż nagle nadeszła runda dziewiąta...

Darchinyan nacierał na rywala i gdy chciał uderzyć swoim prawym, nadział się na potworny lewy sierpowy. Przypomniała się sytuacja sprzed ponad sześciu lat, ale tym razem "Wściekły Byk" to ustał. Był natomiast mocno zraniony, a do przerwy pozostawało dużo czasu. Nonito nie wypuścił już takiej okazji z rąk. Kilka razy przestrzelił, by w końcu poprawić znów lewym sierpowym, czyli swoją "firmówką". Darchinyan padł na matę i z trudem podniósł się na osiem. Nonito za moment w narożniku trafił jeszcze lewym podbródkowym i do akcji wkroczył sędzia, przerywając wszystko w obawie przed ciężkim nokautem. Tak oto Vicowi zabrakło niespełna pięć minut by udanie zrewanżować się swojemu oprawcy, ale znów się nie udało.

Do czasu przerwania rywalizacji jeden sędzia punktował remis 76:76, zaś dwaj pozostali widzieli sporą przewagę Darchinyana - 78:74 i 78:74.