WAWRZYCZEK: ZAKŁADAM, ŻE WYGRAM

Redakcja, Sportowe Fakty

2013-11-08

łŁukasz Wawrzyczek (18-1-2, 2 KO) ma za sobą wieloletnie doświadczenie bokserskie. W 2003 roku sięgał po tytuł Młodzieżowego Mistrza Polski, na zawodowstwie zgromadził m.in. Interkontynentalny tytuł WBF. 29-latek jest przekonany o swojej wyższości i zapewnia, że razem z Maciejem Sulęckim (15-0, 3 KO) na gali "Ełk Boxing Night" stworzą ciekawe i warte zobaczenia widowisko na wysokim poziomie.

Piotr Jagiełło: Kilka dni temu, gdy przeprowadzałem z Maćkiem Sulęckim wywiad, przedstawiłem go jako jednego z najzdolniejszych polskich pięściarzy młodego pokolenia. Zgadzasz się z tą tezą?
Łukasz Wawrzyczek:
Skoro tak uważasz, to pewnie masz rację. Wy dziennikarze się tym zajmujcie. Jest dobry i tyle. Czas i ring to oceni, to nie moje zadanie. Dla mnie Maciek jest normalnym zawodnikiem, niczym szczególnym się nie wyróżnia – myślę tu o mocnym uderzeniu czy szczególnym "oczku". Czy jest to talent na miarę Mateusza Masternaka, Tomka Adamka, Andrzeja Gołoty, Darka Michalczewskiego, Grześka Proksy? Czas to zweryfikuje.

Przed Tobą walka wieczoru na gali transmitowanej przez dużą telewizję, w stawce tytuł Mistrza Rzeczypospolitej Polski. Brzmi zachęcająco.
- Jaram się tym, że będę mógł się pokazać szerzej publiczności. Będzie mogła obejrzeć mnie publiczność z mojego miasta, która bardzo mnie wspiera i to mnie szczególnie motywuje. Chcę spełniać marzenia. Tak naprawdę od roku czasu boksuje ze spokojną głową - mam na trening, mam na paliwo, mam na trenerów. Współpracuję z trzema szkoleniowcami, od biegania, siłowni i boksu. Jeżdżę na sparingi do Katowic, nigdy nie miałem takich warunków.

W dodatku zaraziłem boksem pewnego biznesmena z Oświęcimia, który polubił tę dyscyplinę i stworzył zawodową grupę Unia Boxing Oświęcim. W zespole poza mną jest m.in. Dawid Kwiatkowski, który będzie boksował o młodzieżowe mistrzostwo świata WBF, także Przemysław Wątroba, Jacek Chruślicki z Nowego Sącza i Kamil Zieliński z Dzierżoniowa. Regularnie występujemy, pan Ryszard Skórka zorganizował w ostatnim czasie dwie gale. Cieszę się, że przekonałem kogoś do boksu, ktoś chciał we mnie zainwestować, jak firma Kredyty-Chwilówki. Dzięki tej pomocy mogę spokojnie skupić się na treningu. Nie mam nic do stracenia, szum jest przede wszystkim wokół Maćka Sulęckiego. Będę robił swoje.

Sobotnie starcie będzie dla Ciebie potyczką z cyklu "być albo nie być". Jakby się udało wygrać, to drzwi mogłyby się otworzyć na oścież.
- Zakładam, że wygram. Nie przygotowałem planu B na wypadek niepowodzenia. Ostatnio redaktor Jarosław Drozd przypomniał mi, że na amatorce pokonywałem prawdziwych kozaków, chociażby Oleksandra Usyka [złoty medalista olimpijski z Londynu w wadze ciężkiej przyp. red.]. Nawet nie skojarzyłem, że to ten sam facet (śmiech). Gdy ja się mierzyłem z Ukraińcem, to już wtedy był mistrzem Europy kadetów. Było ciężko, ale wygrałem. Z Sulęckim czeka mnie kolejna walka, którą trzeba wygrać. Oczywiście musi być koncentracja, ostrożność na początku. Zrobić swoje, nie podpalać się.

Widać, że jesteś mocno z boksem związany i masz też pomysł na siebie, bo niedługo otwierasz w Oświęcimiu salę treningową Wawrzyczek Fight Club.
- Dokładnie, startujemy 13 listopada. Czekamy na ring z Wielkiej Brytanii, zamówienie złożone i 12 listopada przesyłka pojawi się na miejscu. Zawsze marzyłem o swoim centrum sportów walki. Ponadto zostałem prezesem klubu Unia Boxing Oświęcim i chciałbym im stworzyć lepsze warunki niż ja miałem. Do boksu nie trafiają bogaci ludzie. Większość z nas pochodzi z biednych, robotniczych rodzin i bardzo ciężko musimy pracować na swój sukces. Chcę pomagać innym, promować boks swoim nazwiskiem, ściągać sponsorów. Mi też ktoś kiedyś pomógł…

Cały wywiad na www.sportowefakty.pl >>>