NIE PRZEGAP: MARQUEZ vs SEGURA

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-10-31

W nocy z soboty na niedzielę fani meksykańskiego boksu i najniższych kategorii dostaną prawdziwie smakowity kąsek - na gali w Hermosillo Hernan Marquez (36-3, 26 KO) zmierzy się z Giovanim Segurą (30-3-1, 26 KO) w dwunastorundowym pojedynku. Choć w stawce tej potyczki nie ma żadnego tytułu, na papierze i tak mamy do czynienia z prawdziwym hitem i kandydatem do miana najlepszej walki roku.

25-letni "Tyson" Marquez jest byłym mistrzem świata federacji WBA w wadze muszej. Może mówić o sporych pechu do Filipińczyków, bo wygrywali z nim Richie Mepranum (na punkty, ale Hernan wziął niedawny udany rewanż), Nonito Donaire (TKO 8) i Brian Viloria (TKO 10). Dwa najcenniejsze w karierze zwycięstwa Marquez odnosił nad pochodzącym z Panamy Luisem Concepcionem. Najpierw pokonał go po wielkiej wojnie w 11. rundzie, a w rewanżu roztrzygnął wszystko już w pierwszym starciu.

Starszy o sześć lat "Aztecki Wojownik" był swego czasu zunifikowanym mistrzem WBA/WBO (po pokonaniu świetnego, ale podstarzałego Ivana Calderona, z którym wygrywał zresztą dwukrotnie) w kategorii junior muszej, a przegrywał z Cesarem Canchilą (na punkty, lecz wziął natychmiastowy i brutalny rewanż), Brianem Vilorią (TKO 8) i dość nieoczekiwanie z Edgarem Sosą (na punkty). W ostatnim występie Segura znokautował w czwartej rundzie niepokonanego wcześniej Jonathana Gonzaleza.

Obydwu mocno bijących wojowników łączy więc postać znakomitego "Hawaiian Punch", który dzięki swym mocnym, celnym ciosom i przede wszystkim niespotykanej szybkości, okazał się dla nich przeszkodą nie do przejścia. Marquez i Segura radzą sobie zdecydowanie lepiej, kiedy mogą się w ringu bić, a skoro każdy z nich tak dobrze czuje się w wojnie na wyniszczenie, istnieje spora szansa, że ich starcie zostanie zapamiętane jako klasyk.

Co ciekawe, obydwaj walczą z odwrotnej pozycji i są tego samego wzrostu, ale już zasięg ramion jest zdecydowanie po stronie Segury (173 do 157 cm według boxrec.com). Już za kilka dni przekonamy się, jak przełoży się to na wydarzenia w ringu. Proponujemy więc przedłużyć sobie niedzielny poranek z boksem i po walkach Gołowkin-Stevens, Afolabi-Janik oraz Perez-Mago, poczekać jeszcze na batalię dwóch filigranowych meksykańskich wojowników.