CURTIS STEVENS - KOLEJNA OFIARA GGG?

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

2013-10-31

Najbliższy przeciwnik Giennadija Gołowkina (27-0, 24 KO) – Curtis Stevens (25-3, 18 KO) nie jest szczególnie znany polskim kibicom i warto przybliżyć jego postać. 28-letni obecnie Amerykanin dość krótko boksował jako amator, co ciekawe (zwłaszcza wziąwszy pod uwagę jego warunki fizyczne) w wadze półciężkiej. Już w 2004 jako 19-latek zadebiutował na zawodowym ringu. Początek kariery miał imponujący, bowiem na 11 pierwszych walk aż 10 rozstrzygnął przed upływem dwóch rund. W 2006 przydarzyła mu się jednak największa do tej pory wpadka. Prowadząc wysoko na punkty, przegrał prze TKO w 8. rundzie z wenezuelskim journeymanem Marcosem Primerą. Jeszcze w tym samym roku Stevens zrewanżował się Primerze (wygrywając na punkty), a następnie mierzył się z coraz lepszymi przeciwnikami, na ogół wygrywając i to bardzo często przed czasem. W 2009 pokonał przez TKO w 3. rundzie naszego Piotra Wilczewskiego, a oprócz niego ma na rozkładzie takich rywali, jak Darnell Boone, Don Mouton, Elvin Ayala, Derrick Findley i Saul Roman. Oprócz porażki z Primerą zanotował jedynie dwie przegrane na punkty: z Andre Dirrellem w 2007 i Jesse Brinkleyem w 2010.

Curtis Stevens z wyglądu przypomina trochę pomniejszoną wersję King Konga. Jest bardzo niski na wagę średnią (170 cm), ale bardzo potężnie zbudowany i długoręki (zasięg 182 cm). Pod względem stylu jest ofensywnym sluggerem. Stosując bardzo niskie uniki (w czym przypomina Mike'a Tysona), stara się przedrzeć do półdystansu, a następnie zepchnąć rywala do lin i zasypać lawiną szybkich ciosów sierpowych z obu rąk. Pod względem siły ciosu Stevens z całą pewnością należy do ścisłej czołówki wagi średniej. Znacznie gorszy niż w ataku jest jednak w obronie. Nie ma zbyt szczelnej gardy i sporo inkasuje, chociaż (poza walką z Primerą) uderzenia rywali nie robią na nim zbyt dużego wrażenia.

Stevens jest bardzo groźnym przeciwnikiem, ale dla tak wszechstronnego boksera, jak Giennadij Gołowkin odniesienie zwycięstwa nad nim to tylko kwestia wyboru odpowiedniej taktyki. Reprezentant Kazachstanu przeciwko Stevensowi zapewne nie powtórzy stylu boksowania, jaki okazał się skuteczny na Matthew Macklina czyli ofensywy i wymiany ciosów w półdystansie. Prawdopodobnie zobaczymy natomiast takiego Gołowkina, jak w walce z Proksą, czyli punktującego z dystansu i czekającego z ostatecznym atakiem na osłabienie przeciwnika. W takiej taktyce pomocna będzie dla niego przewaga techniki (lepsza obrona i o wiele bogatszy asortyment ciosów). W boksie nigdy niczego wykluczyć nie można, ale kolejna wygrana Gołowkina przed czasem jest bardzo prawdopodobna. Biorąc pod uwagę niezłą odporność Stevensa na ciosy, można chyba założyć, że nastąpi to raczej w drugiej połowie pojedynku.

bokserzy.cba.pl >>>