Jako pięściarz Tomasz Babiloński zdobył medal mistrzostw Polski juniorów. Pracował jako ochroniarz, a organizowanie gal bokserskich zaczynał od skromnych kilku tysięcy złotych. Obecnie w fachu promotora chce znaczyć tyle, co... znienawidzony przed laty Andrzej Wasilewski.
Sobotnia gala boksu zawodowego w Kopalni Soli w Wieliczce, organizowana już po raz piąty 125 metrów pod ziemią w komorze "Warszawa", jest zespołowym przedsięwzięciem grup Babilon Promotion Tomasza Babilońskiego i Ulrich KnockOut Promotions Andrzeja Wasilewskiego.
Niespełniony boksersko Babiloński dekadę temu rozpoczął swoją nową przygodę z boksem - jako promotor malutkich jeszcze wtedy gal boksu amatorskiego. Dziś współpracuje z Polsatem, jednak początki były trudne.
- Kiedyś na zrobienie gali wystarczało mi 5-6 tysięcy złotych i jeszcze potrafiłem na tym zarobić - nie ukrywa.
- Przyzwoita impreza, ale bez fajerwerków, kosztuje 100 tys. złotych, ale już gala w Wieliczce jest cztery razy droższa. Staram się, żeby zostawało mi 20 procent - dodał Babiloński.
Przypomnijmy, że w głównej walce wieczoru Krzysztof Zimnoch (17-0-1, 11 KO) wypunktował na dystansie ośmiu rund Artura Binkowskiego (16-4-3, 11 KO). Wcześniej natomiast wysoko notowany w kategorii junior ciężkiej Krzysztof Głowacki (20-0, 13 KO) przez dziewięć minut rozbijał Richarda Halla (30-14, 28 KO), odbierając mu ochotę na wyjście do czwartej rundy.