BRACIA KLICZKO MOGĄ SPAĆ SPOKOJNIE?

Krzysztof Smajek, orangesport.pl

2013-10-16

Na początku 2013 roku na orangesport.pl opublikowaliśmy listę pięściarzy, którzy w niedalekiej przyszłości mieli namieszać w wadze ciężkiej. Po kilku miesiącach nadszedł czas na weryfikację i... wykreślenie z zestawienia kilku nazwisk.

Na wspomnianej liście - trochę naciąganej - umieściliśmy wówczas ośmiu pięściarzy, którzy prędzej czy później mieli dobrać się do skóry ukraińskim braciom. Dziś już wiemy, że w przypadku 3-4 nazwisk były to pobożne życzenia, bo ring brutalnie zweryfikował ich możliwości.

Jako pierwszego z listy wyrzucamy Davida Price’a (15-2, 13 KO). Umiejętności Brytyjczyka okrutnie obnażył Tony Thompson, który dwa razy wygrał z nim przez TKO. Pierwsza walka trwała dwie rundy, za drugim razem Price pękł w piątej odsłonie. Kilka miesięcy temu o angielskim kolosie pisaliśmy: Bracia Kliczko na pewno mają zapisane w notesie nazwisko Brytyjczyka z adnotacją „niebezpieczny przeciwnik”. Dziś dopisek przy nazwisku Price powinien brzmieć: „pięściarz z dziurawą obroną i podejrzaną szczęką”. Nie warto zawracać sobie nim głowy.

Kolejnym bokserem, który wypada z naszego zestawienia i to z potężnym hukiem, jest Seth Mitchell (26-2-1, 19 KO). Amerykanin w tym roku stoczył dwa pojedynki. Najpierw wypunktował słabego i leniwego Jonathona Banksa, który nie za bardzo miał ochotę wylewać siódme poty między linami, a w drugiej walce został zdmuchnięty z ringu przez Chrisa Arreolę (36-3, 31 KO). I to w pierwszej rundzie. Wymienianie Setha Mitchella w gronie kandydatów na przyszłego króla wszechwag było... Lepiej nie kończyć.

Z listy wykreślamy także nazwisko Aleksandra Powietkina (26-1, 18 KO), który dostał szansę walki z Władimirem Kliczką (61-3, 51 KO). Rosjanin postawił mistrzowi twarde warunki, przetrwał 12 rund, ale po brzydkiej walce podzielił los swoich poprzedników i opuścił ring z pustymi rękoma.

Po pojedynku w Moskwie po Kliczce przejechał się walec krytyki. Media, eksperci i kibice mieli pretensje do Ukraińca, że w konfrontacji z Powietkinem klinczował, faulował i ogólnie rzecz biorąc - zabił piękno boksu. Jest w tym dużo racji, ale nie zmienia to faktu, że Kliczko był w Moskwie o co najmniej klasę lepszy od rywala.

Wróćmy jednak do naszego zestawienia, w którym po przetarciu kurzu, zostało jeszcze 5 nazwisk – Tyson Fury, David Haye, Kubrat Pulew, Deontay Wilder i Tomasz Adamek.

Tyson Fury (21-0, 15 KO) – jest mistrzem w robieniu szumu wokół swojej osoby. Pod tym względem przebija nawet Davida Haye’a. Trzeba przyznać, że nieźle wyśrubował swój rekord, ale wciąż pozostaje wielką niewiadomą. Ale skoro wylądował na deskach po ciosie wacianego Cunninghama, to raczej nie można traktować go zbyt poważnie. Gdyby doszło do jego walki „Hayemakerem”, pewnie nazwiska Fury’ego próżno byłoby szukać w naszym zestawieniu.

David Haye (26-2, 24 KO) – ponad dwa lata temu mógł zmienić bieg historii w wadze ciężkiej, ale nie zaryzykował i dał się wypunktować Władimirowi. Pojedynek w Hamburgu przegrał mentalnie. Potem zawiesił rękawice na kołku, ale wrócił na ring, bo skusił się na walkę z Chisorą. Haye potrzebował zaledwie pięciu rund, żeby wskazać Chisorze miejsce w szeregu. Znów jest wymieniany jako główny kandydat do detronizacji braci Kliczko. Jednak teraz musi się skupić na pojedynku z Tysonem Furym.

Kubrat Pulew (18-0, 9 KO) – Bułgar najprawdopodobniej będzie kolejnym rywalem Władimira. Ma na rozkładzie kilku solidnych rywali, ale w ostatniej walce z Thompsonem, mimo wygranej, nie zachwycił. Walka z Pulewem powinna być dla Kliczki spacerkiem.

Deontay Wilder (29-0, 29 KO) – gdy patrzy się na jego rekord, aż ciarki przechodzą po skórze. 29 walk i 29 zwycięstw przed czasem. Jednak mrowienie na ciele mija, gdy spojrzymy na nazwiska jego rywali. Wilder obija głównie kelnerów. Wyjątkiem na jego "liście ofiar" jest Siarhiej Lachowicz, były mistrz świata federacji WBO. Białorusin też szybko przekonał się, bo już w 1. rundzie, że Wilder ma młotek w prawej ręce.

Przemysław Saleta w swoim wideoblogu na orangesport.pl powiedział, że na miejscu Władimira Kliczki dałby Wilderowi walkę jak najszybciej, ponieważ czas pracuje na korzyść Amerykanina a na niekorzyść Ukraińca. To dość ciekawa teza, ale z drugiej strony promotorzy Wildera muszą uważać, żeby zbyt wcześnie nie wrzucić go na głęboką wodę. Bo może zatonąć.

Tomasz Adamek (49-2, 29 KO) – „Góral” znalazł się na naszej liście, ponieważ, należy do ścisłej czołówki HW. Jednak wciąż mamy w pamięci pojedynek Adamka z Witalijem Kliczko, po którym kariera Polaka wyraźnie wyhamowała. Wprawdzie "Góral" wrócił na zwycięską ścieżkę, ale jego styl nie zachwyca. Adamek niby dąży do kolejnej walki o tytuł, ale nie chciał bić się z Pulewem o miano oficjalnego pretendenta. To daje do myślenia. Ma rację Janusz Pindera, który w poprzednim notowaniu naszej listy stwierdził, że „Kliczkowie to dla Adamka kosmos”.

Z wymienionej powyżej piątki pięściarzy najbliżej walki o mistrzowski pas jest Kubrat Pulew. Niewykluczone, że drugą szansę otrzyma David Haye. Prędzej czy później tego zaszczytu dostąpi także Deontay Wilder. Adamek i Fury noszą za mały rozmiar kapelusza, ale nie można wykluczyć, że stoczą mistrzowski pojedynek.

Z tego grona na głównego kandydata do przejęcia pałeczki po ukraińskich braciach wyrasta Deontay Wilder. Do listy pretendentów możemy dopisać jeszcze kilka nazwisk - jak choćby: Dereck Chisora, Bermane Stiverne, Robert Helenius, Bryant Jennings, Mike Perez czy Magomed Abdusalamow. Ale nie ma to większego sensu, bo przy następnym podsumowaniu znów będziemy musieli czyścić listę.

Orangesport.pl >>>