GMITRUK ODCHODZI Z EKIPY MASTERNAKA

Janusz Pindera, polsatsport.pl

2013-10-09

Mateusz Masternak (30-1, 22 KO) nie będzie już dalej pracował z Andrzejem Gmitrukiem. Ale to nie jest tylko pokłosie ostatniej porażki z Grigorijem Drozdem (37-1, 26 KO) w Moskwie. Trener skarży się, że nie miał wpływu na wszystkie elementy przygotowań "Mastera". - Nie widzę w tej drużynie miejsca dla siebie, ale to już chyba postanowiono za mnie wcześniej - mówi Gmitruk.

- Zgadzam się, że przygotowania pozostawiały wiele do życzenia, ale Masternak doskonale wie, że nie miałem na wszystko wpływu. Przecież pomysł Michalczewskiego, by Mateusz przeniósł się na stałe do Berlina i skorzystał z usług niemieckiego trenera powstał za moimi plecami. Takie historie nie pomagają w budowaniu dobrej atmosfery, jestem przekonany, że Mateusz nie czuł się z tym komfortowo - powiedział Gmitruk w rozmowie z Januszem Pinderą, publicystą polsatsport.pl

- Gdy powiedziałem, że potrzebujemy w Berlinie dwóch sparingppartnerów odpowiedział: mamy swoich - tłumaczy Gmitruk. Ale od razu przyznaje, że był za miękki w ustalaniu twardych zasad współpracy, gdy podpisywano kontrakt z Sauerlandem.

- Podczas tych przygotowań przejechałem samochodem 8 tysięcy kilometrów. Trenowaliśmy we Wrocławiu, Warszawie, Berlinie. Mateusz tylko mnie informował: jedziemy do Niemiec. I jechaliśmy. W Berlinie odliczałem dni do końca zgrupowania, do Moskwy jechałem jak na ścięcie. Nie miałem już serca do tej pracy - mówi zrezygnowany.

Dlaczego jednak nie powiedział tego wcześniej, dlaczego on, trener z takim dorobkiem godził się na na takie przygotowania w których miał tak niewiele do powiedzenia?

- To mój błąd, powinienem wysiąść z tego autobusu wcześniej, ostrzej zareagować. Nie robiłem  tego przecież dla pieniędzy. Zarabiałem grosze, ale chciałem poprowadzić Mateusza do jeszcze jednej zwycięskiej walki. Wierzyłem, że da sobie z Drozdem radę. Niestety pomyliłem się, ale nie sądziłem, że dojdą jeszcze dodatkowe okoliczności, które wpłynęły na jego postawę w tym pojedynku. I nie ma tu na myśli kontuzji, której doznał na początku walki, choć bez wątpienia miała duże znaczenie  - tłumaczy Gmitruk.

 - Po co to wszystko było, nikt nawet nie zapytał mnie o zdanie. Widać byłem im już niepotrzebny  - sam sobie odpowiada. A na kolejne pytanie, co dalej z nim i Masternakiem mówi zdecydowanie, że ich drogi się rozchodzą. - Nie widzę w tej drużynie miejsca dla siebie, ale to już chyba postanowiono za mnie wcześniej.

polsatsport.pl >>>