'WŁADIMIR NA DOBREJ DRODZE DO ZŁOTA W RIO'

Redakcja, Przegląd Sportowy

2013-10-08

Po zwycięskim pojedynku Władimira Kliczki (61-3, 51 KO) z Aleksandrem Powietkinem (26-1, 18 KO) w Moskwie na pytania Przemka Osiaka z "Przeglądu Sportowego" odpowiedział starszy ze słynnych ukraińskich braci, Witalij Kliczko (45-2, 41 KO). O swoim powrocie na ring i obronie tytułu WBC nie chciał wiele mówić, ale okazał się o wiele bardziej rozmowny, gdy zapytaliśmy o sportową przyszłość młodszego brata.

Zobaczymy jeszcze pana na ringu?
Witalij Kliczko:
Sądzę, że o moich sportowych planach będziemy mogli poinformować dziennikarzy w najbliższym czasie.

A jeśli prezydent WBC Jose Sulaiman powiedziałby panu: "Witalij, możesz walczyć z obowiązkowym pretendentem Bermane'em Stiverne'em albo z Davidem Haye'em", to kogo by pan wybrał?
Witalij Kliczko:
Bardzo nie lubię zajmować się spekulacjami, a to pytanie się z nimi wiąże.

Walkę z Aleksandrem Powiektinem zaliczyłby pan do najtrudniejszych w karierze pańskiego brata?
Witalij Kliczko:
Nie mam wątpliwości, że była to dla niego trudna walka. Pomimo iż Powietkin okazał się bardzo poważnym przeciwnikiem, z ogromnym potencjałem i z kolosalną wolą zwycięstwa, Władimir był o klasę lepszy i potrafił zdominować go w każdej z dwunastu rund. Był lepszy technicznie, zadał więcej groźnych uderzeń, jego boks był elegantszy i nawet ci, którzy niespecjalnie znają się na boksie, dostrzegli tę estetykę.

Czy mimo wszystko od Powietkina nie powinniśmy oczekiwać w takiej walce więcej? Zaskakującej strategii, technicznych niespodzianek?
Witalij Kliczko:
Jest wprost przeciwnie. Nie spodziewałem się, że zaprezentuje się tak dobrze pod względem kondycyjnym, że okaże się tak odporny. Nie sądziliśmy, że należące przecież do najpotężniejszych na świecie ciosy Władimira będzie w stanie tak dzielnie wytrzymać. Aleksander przegrał walkę, ale wygrał serca milionów kibiców. Właśnie na takie starcia czekają kibice. Dlatego nie wykluczam, że jeśli za jakiś czas znowu wzrośnie zainteresowanie wokół tego pojedynku, Władimir i Powietkin zmierzą się ponownie.

Niedawno drugi trener pańskiego brata James Ali Bashir powiedział mi, że gdyby Władimir tylko zechciał, na najwyższym poziomie mógłby walczyć do 44. roku życia.
Witalij Kliczko:
Sądzę, że jeśli wszystko będzie szło tak dobrze jak dotychczas, to mógłby boksować i do pięćdziesiątki (śmiech).

Bierzecie pod uwagę start Władimira na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro?
Witalij Kliczko:
Rozmawiałem o tym z bratem i sądzimy, że to dobry pomysł. Mistrz olimpijski z Atlanty sięga po drugie złoto po dwudziestu latach, w 2016 roku? Dlaczego nie? W formie, którą obecnie prezentuje, byłby na najlepszej drodze, żeby ponownie zostać mistrzem olimpijskim. A przecież historia jeszcze nie zna takiego przypadku!

Na ringu olimpijskim walka trwa jedynie trzy rundy. Ze sportowego punktu widzenia nie stanowiłoby to problemu?
Witalij Kliczko:
Władimir posiada duże doświadczenie nie tylko z zawodowego, ale i z amatorskiego ringu. Jeśli więc nie pojawią się żadne przeszkody, na pewno będziemy rozważać udział brata na igrzyskach. A jaka będzie decyzja? To już będzie zależało wyłącznie od Władimira.

Nadchodzi czas obowiązkowych obron tytułów WBO oraz IBF, a pretendentami mają zostać Denis Bojcow i Kubrat Pulew. Mieliby większe szanse na zwycięstwo z Władimirem niż Powietkin?
Witalij Kliczko:
Jestem przekonany, że obecnie Władimira nie byłby w stanie pokonać żaden pięściarz na świecie. Brat jest najsilniejszy w całej stawce i nie widzę zawodnika, który w najbliższym okresie mógłby się mu przeciwstawić i odebrać tytuły mistrzowskie.

A rosły Deontay Wilder, jeśli niebawem okazałoby się, że potrafi się bronić tak samo dobrze jak atakować?
Witalij Kliczko:
Boks to skomplikowana dyscyplina. Aby osiągnąć sukces, nie wystarczy mocny cios i wysoka mobilność. Potrzeba też szczelnej obrony, dobrej kondycji, a przede wszystkim wielkiego doświadczenia. Tylko mając w arsenale wszystkie te elementy można znaleźć się na szczycie.

Jak wiele Władimir zawdzięcza Emanuelowi Stewardowi?
Witalij Kliczko:
Emanuel był wielkim trenerem i reanimował Władimira, kiedy wszyscy eksperci zdążyli już powiedzieć, że nie ma w tym sporcie przyszłości.

Po śmierci Stewarda jego pierwszym trenerem został Jonathon Banks. Dostrzega pan jakieś różnice w treningu?
Witalij Kliczko:
Władimir jest dziś niezwykle doświadczony i doskonale wie, co powinien robić. Jonathon przez wiele lat podpatrywał Stewarda. Dziś to on pracuje jako trener, jednak można powiedzieć, że jest bardziej asystentem Władimira niż głównym szkoleniowcem.

Przegląd Sportowy >>>