'ROZGRZEJĘ KIBICÓW PRZED WALKĄ WIECZORU'

Krzysztof Smajek, orangesport.pl

2013-10-02

- Drozd zapewne od pierwszego gongu ruszy na mnie i będzie chciał podyktować swoje warunki, ale problem polega na tym, że ja zamierzam zrobić to samo - mówi w rozmowie z orangesport.pl Mateusz Masternak (30-0, 22 KO), który w sobotę w Moskwie w walce z Grigorijem Drozdem (36-1, 25 KO) będzie bronił tytułu mistrza Europy.

Jaki plan przygotowaliście z trenerem Gmitrukiem na pojedynek z Grigorijem Drozdem?
- Przed walką nie ma co o tym za dużo mówić. Po prostu muszę mieć odpowiedź na wszystko, co zaoferuje Drozd. Wyjdę skoncentrowany i zdeterminowany by wygrać.

Czego się spodziewacie po Rosjaninie?

- Drozd zapewne od pierwszego gongu ruszy na mnie i będzie chciał podyktować swoje warunki, ale problem polega na tym, że ja zamierzam zrobić to samo. Rosjanin preferuje brudny boks, schodzi nisko głową w półdystansie, dlatego lepiej będzie trzymać go na dystans.

Walka odbędzie się na terytorium wroga. Będziesz celował w nokaut?
- Najlepiej byłoby rozstrzygnąć sprawę w ringu, a nie zostawiać decyzję sędziom. Ostatnio chyba zapanowała moda na dziwne i zaskakujące werdykty. Mam tu na myśli choćby decyzję w pojedynku Mayweather vs Alveraz, gdzie pani sędzina widziała remis.

Pojedyek z Drozdem będzie dla ciebie najtrudniejszym testem na zawodowym ringu?
- Na papierze zapowiada się trudna walka, bo Drozd to pięściarz, który ma najlepszy bilans z moich dotychczasowych rywali. Ale niekiedy te niby najtrudniejsze walki okazują się tymi najłatwiejszymi. W sobotę ring to zweryfikuje.

Jak z perspektywy czasu oceniasz swój ostatni występ z Seanem Corbinem?
- Wszyscy twierdzili, że Corbin to rywal, którego trzeba znokautować w pierwszej albo drugiej rundzie. Ale prawie nikt nie brał pod uwagę tego, że Corbin przed pojedynkiem ze mną pokonał byłego mistrza świata – Wayne’a Braithwaite'a. Trochę czasu mi zajęło zanim go rozpracowałem i wyczułem, ale nie uważam, aby to była moja najgorsza walka. Choć oczywiście bywały lepsze pojedynki w moim wykonaniu.

Jakie wnioski wyciągnąłeś po walce z Corbinem?
- Trochę zaniedbaliśmy wówczas przygotowanie szybkościowe i to było widać podczas pojedynku. Gdybym był troszeczkę świeższy i szybszy, ta walka skończyła by się dużo szybciej. W walce z Corbinem nie mogłem się wstrzelić, bo lewy sierp zawsze mijał o milimetry cel, ale w 9. rundzie w końcu upolowałem rywala.

Podczas obozu przygotowawczego w Berlinie sparowałeś m.in. z Kubatem Pulewem i Denisem Bojcowem. Co dały ci te sparingi?
- Potyczki z nimi były bardzo owocne, a zarazem trudne pod względem taktycznym i technicznym. Bojcow ma naprawdę potężne uderzenie z obydwu rąk. Z kolei Pulew nie nastawia się na jeden cios, boksuje z dystansu i czeka na kontrę. Sparingi z Bułgarem przypominały partie szachów.

Rozmawiałeś ze swoimi promotorami na temat przyszłości? Jakiego następnego rywala masz na celowniku?
- Przed walkami staramy się nie rozmawiać o tym, ale jesteśmy świadomi, że pojedynek z Drozdem to szansa na zrobienie kroku w przód. Po ewentualnym zwycięstwie moje nazwisko będzie znaczyło coraz więcej, a wtedy będzie łatwiej negocjować telewizją i z kolejnymi przeciwnikami.

Oczy całego świata będą zwrócone na galę w Moskwie. Czujesz z tego powodu dodatkowy dreszczyk emocji?
- Motywacja przed tym pojedynkiem jest dużo większa niż przed zwykłą walką. To normalne. Powoli zaczyna pojawiać się stres i coraz częściej myślę o konfrontacji w Moskwie.

Jak często myślisz o pojedynku z Drozdem?
- Pytanie powinno brzmieć: jak często nie myślę o walce. Powoli nastawiam się już psychicznie i mentalnie do tego pojedynku, robię wizualizację walki i uświadamiam sobie co mogę zyskać, a co stracić. Ale nie czuję strachu przed rywalem.

Ukradniesz show głównym bohaterom wieczoru?

- Nie skupiam się specjalnie na walce Kliczko vs Powietkin. Niech oni robią swoje. Ja zapisuję karty swojej historii i to dla mnie jest priorytetem. Na pewno będę chciał dać dobrą walkę i postaram się rozgrzać kibiców przed głównym wydarzeniem wieczoru.

Jak oceniasz szanse Powietkina w konfrontacji z Kliczką?
- Szans Powietkina upatruję tylko i wyłącznie w półdystansie i w jakimś ciosie z zaskoczenia. Choć nie będzie to dla niego łatwe zadanie, bo Kliczko jest mocny mentalnie i perfekcyjnie potrafi wykorzystać swoje atuty. Powietkinowi będzie trudno cokolwiek zrobić, ale moim zdaniem jest to pięściarz, który podejmie ryzyko. A jeśli je podejmie, to stworzy sobie szanse do umieszczenia jakiegoś mocnego ciosu na szczęce Kliczki, a wiadomo, że Ukrainiec do najtwardszych nie należy.

Krzysztof Włodarczyk wybiera się do kategorii ciężkiej. Co sądzisz o pomyśle "Diablo"?

- W przeszłości podobną decyzję podejmowali już inni pięściarze, choćby nasz Tomasz Adamek, i zdobywali tytuły w królewskiej dywizji. Włodarczyka na pewno nie stać na wygraną z Kliczkami, ale skoro uznał, że to dla niego dobra droga, to niech idzie do królewskiej dywizji i wygrywa.

Ale jeśli "Diablo" przeniesie się do kategorii ciężkiej, to wasza walka raczej nie dojdzie do skutku...

- Nie będę płakał z tego powodu. W pewnym momencie kariery nastawiłem się na konfrontację z Włodarczykiem i wydawało mi się, że ten pojedynek jest bliżej niż dalej. Ale zawiodłem się tym nastawieniem i teraz podchodzę do tego z dystansem. Wielu kibiców zarzucało mi, że mam syndrom Włodarczyka, a to nie jest prawdą. Po prostu myślałem, że w federacji WBC najłatwiej będzie mi dostać walkę o tytuł, ale okazało się, że tak nie jest. Mam problem z federacjami, nie nazwiskami.