POWRACA WIELKI RYWAL MICHALCZEWSKIEGO

Redakcja, Informacja własna

2013-10-01

Połowa września 1998 roku - kreowany w Anglii na przyszłego mistrza świata, niepokonany i mocno bijący Mark Prince (19-1, 15 KO) przystąpił z pozycji obowiązkowego pretendenta federacji WBO do walki o tytuł. Jego problem polegał jednak na tym, że trafił na będącego w szczycie formy, legendarnego już teraz "Tygrysa", czyli Darka Michalczewskiego. Walka była początkowa wyrównana i zażarta, lecz Polak w swoim stylu z czasem zaczął zyskiwać przewagę. W końcu w ósmej rundzie zakończył wszystko ciężkim nokautem po piekielnym lewym sierpowym.

Mark powrócił pożegnalnym występem i po łatwym zwycięstwie zakończył karierę. Po jakimś czasie zbierał się powoli do powrotu, namawiany przez różnych promotorów, aż nagle w maju 2006 roku nadeszła tragedia. Jego syn - Kiyan Prince, uważany był powszechnie za wielki talent, zarówno w boksie jak i piłce nożnej, grając zresztą w młodzieżowej grupie Queens Park Rangers. Pewnego dnia chciał rozdzielić pewną bójkę uliczną, został ugodzony nożem w samo serce i zmarł. Jego ojciec założył specjalną fundację pomagającym ludziom w takich sytuacjach, a także zaczął walkę z przemocą.

Niedawno znów zapragnął powrócić między liny. Wznowił treningi, zaczął konfrontować z coraz lepszymi zawodnikami, aż na początku tego roku odbył kilka sesji sparingowych z samym Nathanem Cleverlym, ówczesnym championem tego samego pasa WBO wagi półciężkiej, jaki Prince atakował piętnaście lat wcześniej.

- To miał być dla mnie punkt odniesienia. Nathan po kilku rundach sam mnie namawiał na powrót - wspomina Prince, który powróci w limicie kategorii cruiser. Pierwszą walkę po blisko czternastu latach stoczy już w najbliższy piątek w Londynie, mając naprzeciw siebie Jindricha Velecky'ego (19-24, 18 KO). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kolejny pojedynek zaplanowano na 30 listopada.