VERA CHCE REWANŻU, CZUJE SIĘ ZWYCIĘZCĄ

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-09-29

- Wszyscy wiecie, co się tutaj stało. Uważam, że wygrałem. Wyboksowałem go. Byłem aktywniejszy. Kilka razy dobrze mnie trafił, bo byłem bardzo agresywny. Jestem zawiedziony i mam nadzieję, że zrobimy to jeszcze raz - powiedział Bryan Vera (23-7, 14 KO), który zdaniem wielu ekspertów zrobił wystarczająco dużo, by ograć ospałego Julio Cesara Chaveza Jr (47-1-1, 32 KO).

Przez niemal cały czas trwania walki Amerykanin szedł do przodu i zadawał dużo ciosów, ale celniej i mocniej uderzał były mistrz wagi średniej. Sędziowie jednogłośnie wskazali na meksykańskiego gwiazdora, który w takiej dyspozycji nie ma czego szukać w potyczkach z najlepszymi.

Zawodnicy stoczyli 10 zaciętych rund. Za takim rozwiazaniem optował trener Briana Ronnie Shields, a nie - jak sugerują niektórzy - obóz Chaveza. Ekipa Very obawiała się, że Julio będzie zbyt niebezpieczny na dystansie 12 starć. Nie wiadomo też, ile ważył Junior, bo zgodnie ze swoją tradycją odmówił wejścia na wagę w dniu walki, zostawiając wszystkim pole do domysłu.

- Czułem, że to ja jestem większy i silniejszy, bo on musiał się cofać - przekonuje Vera. - Wywierałem na nim presję. Nikt się tego nie spodziewał. Jestem wojownikiem! Sami wiecie, co widzieliście. Nie muszę tego komentować. Kiedy ułyszałem 98-92, wiedziałem już, co się święci. Od razu rozbolał mnie brzuch. Chcę rewanżu, ale jemu pewnie nie będzie zależało.