STEVENSON POŻEGNA CLOUDA?

Łukasz Famulski, Informacja własna

2013-09-24

W najbliższą sobotę kolejne swoje bokserskie święto będzie miała Kanada. W walce wieczoru zaprezentuje się efektowny pogromca Chada Dawsona – Adonis Stevenson (21-1, 18 KO), który tym razem będzie musiał udowodnić, że tamto zwycięstwo po jednym uderzeniu nie było dziełem przypadku i że potrafi wygrywać nie tylko w taki sposób. Zadanie pewnie trudne, bo naprzeciw siebie będzie miał Tavorisa Clouda (24-1, 19 KO), byłego mistrza świata, który wierzy, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, a w przypadku przegranej pewnie będzie musiał.

Cloud nie imponuje widowiskowością, choć dysponuje silnym uderzeniem i lubi walczyć przy linach, z kolei Stevenson, walcząc jeszcze o jeden limit wagowy niżej, także groził innym silnymi pięściami, choć kariery tam nie zrobił. Aktualnie jest mistrzem świata federacji WBC i ma duże szanse, by trzymać ten tytuł jeszcze przez dłuższy czas.

Teraz, gdy kategoria półciężka chyba przeżywa lekki kryzys, mistrzami świata w dwóch federacjach są bokserzy siejący postrach swoją siłą – Kowaliew i właśnie Stevenson. Dużo jest zamieszania wokół Hopkinsa, a na horyzoncie nie widać, żeby ktoś wdzierał się mocno do tej czołówki. Jednak wbrew pozorom walka kanadyjskiego "Supermana" i Clouda zapowiada się bardzo interesująco i nie spodziewałbym się jakiegoś błyskawicznego rozstrzygnięcia, raczej wojny i może nie tyle na wyniszczenie, co na wymęczenie przeciwnika. Stevenson prawdopodobnie nastawia się na zwycięstwo przed czasem, co może być dla niego zgubne, natomiast Cloud w ostatnich rundach walczy z reguły już prawie bez tlenu, często oddając je rywalom. Faworytem jest Stevenson, gdyż Cloud w walkach z Hopkinsem i Campillo nie pokazał klasy właściwej dla mistrza świata. Dlatego dla poziomu tak zasłużonej kategorii wagowej w historii boksu jak light heavyweight, lepiej będzie, gdy pas zostanie w Kanadzie.

Kłamstwem byłoby natomiast pisanie, że ciekawie zapowiada się powrót na ring Jeana Pascala (27-2-1, 16 KO), który ciągle czeka na walkę z Lucianem Bute (31-1, 24 KO). W końcu się doczeka, ale żeby całkowicie nie zastygnąć, walczy z Georgem Bladesem (23-4, 16 KO) wyglądającym ciekawie tylko na papierze i tytułującym się ciekawym pseudonimem "Honey Boy". Myślę, że w praktyce trudniejszy był dla Pascala pojedynek z Kuziemskim, choćby z tego powodu, że Polak, mimo braku świeżości i motywacji, wniósł na ring dużo więcej umiejętności.

Organizatorzy gal w Kanadzie raz na jakiś czas dają szanse Polakom. Kuziemski, który, mimo iż zaliczył deski w walce z Pascalem, to jednak przegrał na punkty i raczej nie wspomina tego wyjazdu aż tak źle. Natomiast Litkiewicz i Świerzbiński woleliby o wyjeździe do Kraju Klonowego Liścia pewnie jak najszybciej zapomnieć. A ich rywale – kolejno Kevin Bizier (20-0, 14 KO) i David Lemieux (29-2, 28 KO) – zaliczą tego wieczoru przed występami Pascala i Stevensona swoje kolejne walki, ale w ich przypadku rywalami będą zapewnie pięściarze, w których można upatrywać ofiary do łatwego pokonania.

Najbliższa sobota będzie dniem, w którym jedni mogą do siebie przekonać kibiców, a inni zniechęcić. Bez wątpienia to też dzień, w którym kilku pięściarzy będzie miało coś do udowodnienia: Stevenson – że jest wszechstronny, Cloud – że to jemu należy się tytuł, Pascal – że jego czas jeszcze nie minął, a w Stanach… Chavez Junior będzie chciał wrócić w dobrym stylu.