MAYWEATHER ZDEKLASOWAŁ ALVAREZA

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-09-15

Wielki Floyd Mayweather (45-0, 26 KO) potwierdził swój geniusz, w pięknym stylu odprawiając niepokonanego wcześniej Saula Alvareza (42-1-1, 30 KO). "Money" wygrał z 23-letnim rywalem wszystkie rundy, ale ślepi sędziowie starali się ze wszystkich sił sprawić, by ta bolesna porażka nie wyglądała tragicznie w rekordzie "Canelo". Karygodna punktacja: 114-114, 116-112 i 117-111.

Pierwsza runda była typowo rozpoznawcza. Sędziowie zapewne przyznali ją Floydowi za kilka celnych lewych prostych. Jakikolwiek "Canelo" przygotował plan, w pierwszych kilku minutach nie potrafił go realizować. W trzeciej odsłonie wciąż warunki dyktował "Money". Młodemu Meksykaninowi brakowało zdecydowania. Czekał, jakby oszczędzał siły na dalsze rundy i przebudził się dopiero po przyjęciu dwóch mocnych prawych sierpowych od Floyda.

Obraz walki nie zmienił się w czwartym starciu. Mayweather dominował i poczuł się nawet na tyle pewnie, że w pewnym momencie wyprowadził długą kombinację ciosów na tułów i głowę. Alvarez przy kilku okazjach starał się odpowiadać, ale do celu dochodził z rzadka jedynie pojedynczy lewy prosty. W piątej rundzie "Canelo" poczynał już sobie nieco śmielej. Trafił lewym sierpowym przy linach i chwilę później kontrował prawym podbródkowym, ale wywołało to jedynie uśmiech na twarzy Floyda. "Money" przejął inicjatywę w końcówce i znów na jeden cios Meksykanina odpowiadał trzema lub czterema swoimi.

W ringu okazało się, że Alvarez nie potrafi wywierać presji, dzięki czemu Mayweather mógł się czuć bardzo bezpieczny, bo sam doskonale chodził na nogach i kontrolował dystans. W siódmej rundzie Floyd ośmieszał Saula i kiedy całkowicie bezradny Meksykanin przyjmował kolejne ciosy, stojąc za nieszczelną gardą i czekając na cud, przez moment zdawało się, że walka może wkrótce zostać przerwana. Wtedy jednak "Canelo" musiał przypomnieć sobie o 80 milionach kibiów, którzy oglądają w go w Meksyku i trafił bezpośrednim prawym.

Alvarez przebudził się na dobre, jeśli można użyć takiego stwierdzenia, w rundzie ósmej. W końcu postanowił wziąć się do pracy i w niezbyt umiejętny sposób starał się skracać ring i wywierać pressing. Zebrał przy tym całe mnóstwo czystych ciosów Floyda, ale przynajmniej pokazał, że chce wygrać walkę i zamierza zrobić coś w tym kierunku. Nie było jednak mowy o żadnej diametralnej zmianie obrazu tej potyczki.

Saul przegrywał każdą sekundę każdej minuty każdej rundy i przed dwunastą rundą mógł jedynie liczyć na cud. Bokserski świat wątpił jednak w to, że "Canelo" może powtórzyć wyczyn legendarnego Julio Cesara Chaveza Seniora z walki z Meldrickiem Taylorem, czy chociaż jego syna Julia Juniora z ostatniej odsłony ubiegłorocznego pojedynku z Sergio Martinezem. Nic takiego nie miało jednak miejsca, a "Money" udowodnił swój niezwykły kunszt, wygrywając również dwunaste starcie.