NUDNY MOLINA DETRONIZUJE SŁABEGO SMITHA

Leszek Dudek, Informacja własna

2013-09-15

W drugim pojedynku gali "The One" obyło się bez niespodzianki. Faworyzowany Carlos Molina (22-5-2, 6 KO) stosunkowo łatwo pokonał najsłabszego mistrza świata kategorii junior średniej - Ishe Smitha (25-6, 11 KO). Zgodnie z oczekiwaniami Meksykanin był aktywniejszy i niezmordowany w swoich atakach, a lubiący walczyć w wolnym tempie "Sugar Shay" nie potrafił się dostosować do jego stylu i przegrywał rundę za rundą. Po dwunastu starciach jednostronnego pojedynku sędziowie nie byli jednomyślni. Dwaj poprawnie wskazali zwycięstwo Moliny (117-111, 116-112), ale trzeci nadgorliwy jakoś wynalazł osiem rund dla Smitha (112-116).

Pretendent nie okazał rywalowi żadnego szacunku i w swoim stylu poszedł ostro do przodu od pierwszych sekund. Ishe był tym wyraźnie zaskoczony. Długo szukał sposobu i w końcu skupił się na kontrowaniu, bo jego akcje ofensywne nie przynosiły pożądanego skutku. Przewaga Moliny utrzymywała się przez cały czas, ale doświadczony i dobrze wyszkolony mistrz miał swoje momenty.

W piątej rundzie Smith nadal pozostawał niemal bezradny, a Molina ciągle napierał, atakował i co jakiś czas trafiał, głównie na tułów. Zarówno mistrz, jak i pretendent słyną z niezbyt czystego stylu boksowania, co niestety było widać w ringu bardzo wyraźnie. Carlos kilka razy był upominany przez sędziego Jaya Nady'ego za ataki z nisko pochyloną głową i inne faule, a na koniec szóstej rundy doszło do spięcia między zawodnikami. Nie zmieniło to jednak faktu, że na półmetku poirytowany "Sugar Shay" przegrywał walkę.

Sfrustrowany Smith dobrze finiszował w siódmej odsłonie, kiedy na koniec dwa razy pięknie skontrował Molinę, ale ten nic sobie z tego nie robił. Obraz walki nie zmieniał się w ósmym starciu. Brzydki pojedynek układał się po myśli pretendenta, a przeceniany po ostatnim zwycięstwie nad "K9" Bundrage champion powoli żegnał się z tytułem IBF.

Amerykanin musiał sobie zdawać sprawę z faktu, że potrzebował zwycięstwa w czterech ostatnich rundach, ale niewiele zmieniał w swoim boksie. Niezła w jego wykonaniu była dziesiąta odsłona, ale w jedenastej znów boksował bez pomysłu. Ishe potrzebował nokautu w ostatnim starciu, ale również te trzy minuty były w jego wykonaniu kompletnie bezbarwne. Brudny, niezbyt ciekawy dla oka styl Moliny okazał się nie do przejścia dla 35-letniego boksera z Las Vegas.