FLOYD WSPOMINA: ARUM WE MNIE NIE WIERZYŁ

Rick Reeno, boxingscene.com

2013-09-11

Nie jest żadną tajemnicą, że Floyd Mayweather (44-0, 26 KO) i Bob Arum serdecznie się nie znoszą od czasu zerwania współpracy w 2006 roku. "Money" tłumaczy, że nie był zadowolony, bo szef Top Rank nie dopuszczał do jego walk ze swoimi największymi gwiazdami - Oscarem De La Hoyą i Miguelem Cotto, którzy byli w tamtym okresie popularniejsi od Floyda i przyciągali przed telewizory oraz na stadiony znacznie więcej kibiców.

Rok po uwolnieniu się z kontraktu Mayweather zmierzył się z De La Hoyą i pobili wówczas rekord PPV (trzeba przyznać, że to w głównej mierze zasługa "Złotego Chłopca"), a w ubiegłym roku skrzyżował rękawice z Cotto. Obydwa starcia były ciekawe i momentami trudne dla Floyda, ale "Money" odniósł dwa zwycięstwa, a w obydwu przypadkach eventy okazały się ogromnymi sukcesami finansowymi.

- Nie rozumiałem wtedy biznesu, byłem młody - wspomina 36-letni Mayweather. - Teraz jestem starszy i mądrzejszy. Rozumiem biznes. Oscar De La Hoya był gwiazdą Top Rank. Nie chcieli ryzykować doprowadzenia do naszej walki, bo mógł przegrać. W Top Rank we mnie nie wierzono. Bob Arum przyznawał, że jestem jednym z najlepszych bokserów, jakich kiedykolwiek widział, ale nie wierzył we mnie. Oscar w końcu poszedł po rozum do głowy i odszedł.

- Arum nie pozwolił też na moją walkę z Cotto, bo wiedział, że ja w końcu odejdę, a Cotto mógłby przegrać. Cotto miał zostać motorem napędowym po odejściu De La Hoi. Kiedy Arum związał się z Pacquiao, zrobił z niego swoją największą gwiazdę i rzucił mu Cotto na pożarcie - kończy "Money". Trudno odmówić mu racji, rzeczywiście rozumie biznes.