'W 11. RUNDZIE MIAŁEM FROCHA NA WIDELCU'

Redakcja, Informacja własna

2013-09-01

Od rewanżowej walki z Carlem Frochem (31-2, 22 KO) minęło już kilka miesięcy i Mikkel Kessler (46-3, 35 KO) potrafi dziś wskazać przyczyny porażki. Duńczyk uważa, że zwyczajnie się przetrenował, bo szczyt formy osiągnął kilka tygodni przed starciem z "Kobrą". Potwierdzają to relacje Cleverly'ego i Grovesa, którzy sparowali z Kesslerem. Podobno każdy z nich miał ogromne problemy ze świetnie dysponowanym Mikkelem, a jeden został nawet znokautowany...

- W jedenastej rundzie miałem go na widelcu, ale nie potrafiłem wykończyć roboty. Nie dałem rady, byłem zbyt wyczerpany. W ostatniej minucie dwunastej rundy zabrakło mi sił. W pierwszej walce to ja ostro finiszowałem, a w drugiej zrobił to Froch. Dobra robota, nie mam wymówek. Po prostu za szybko osiągnąłem szczyt formy, to tyle - wspomina 34-letni Kessler.