ZAPOMNIANE BITWY: LISTON vs PATTERSON

Wojciech Czuba, Boxing Heroes and Champions

2013-08-29

Najpierw w 1952 roku na olimpiadzie w Helsinkach wywalczył złoto w wadze średniej mając zaledwie 17 lat. Gdy będąc już zawodowcem w listopadzie 1956 roku na ringu w Chicago znokautował w piątej rundzie wspaniałego Archie Moore'a (185-23-10, 131 KO) i zdobył mistrzostwo świata wszechwag, miał dokładnie 21 lat i 10 miesięcy. Dzięki temu wyczynowi chłopak z Południowej Karoliny Floyd Patterson (55-8-1, 40 KO) został wówczas najmłodszym królem wagi ciężkiej w historii. Dopiero trzy dekady później rekord ten poprawił straszliwy Mike Tyson. Mimo wielkiego sukcesu trener i mentor Pattersona Cus D'Amato doskonale zdawał sobie sprawę, że jego podopieczny musi jeszcze bardzo dużo trenować i wylać setki litrów potu, aby stać się najlepszym w biznesie. Dlatego skutecznie zadbał, aby woda sodowa nie uderzyła mu do głowy i stworzył doskonałego pięściarza. Piekielna szybkość, zwinność i ogromna siła ciosu, a także naturalny talent do boksu, pozwoliły mu zwyciężać najlepszych ciężkich tamtych czasów.

Floyd jako pierwszy w historii dokonał także niebywałej sztuki. Gdy w 1959 roku został zdemolowany przez niepokonanego Szweda Ingemara Johanssona (26-2, 17 KO) i utracił tytuł, już rok później odpłacił swojemu pogromcy pięknym za nadobne i znowu był mistrzem. Opromieniony tym sukcesem, podobno wbrew zaleceniom swojego trenera, Patterson postanowił dać szansę jednemu z najbardziej unikanych zabijaków, jacy występowali wtedy w wadze ciężkiej. Mowa o silnym jak niedźwiedź i szalenie niebezpiecznym Sonnym Listonie (50-4, 39 KO), którego zarówno potworna siła ciosu, jak i powiązania z gangsterami skutecznie uczyniły "persona non grata" zawodowego pięściarstwa tamtych lat. Patterson jednak nigdy nie bał się wyzwań i nie przejmował się opiniami, jakie krążyły o bombardierze z Arkansas. Zapewne głęboko wierzył, że zdoła go odprawić z kwitkiem, tak jak 38 wcześniejszych rywali. Już wkrótce miało się okazać, jak bardzo się mylił.

Obydwaj zawodnicy spotkali się 29 września 1962 roku w Chicago. Na trybunach zasiadło 18,894 rozemocjonowanych kibiców, wśród których byli także słynny redaktor Magazynu The Ring Nat Fleischer, wspaniali czempioni Rocky Marciano i James J. Braddock oraz wspomniany już wyżej Johansson. Wszyscy oni przewidywali łatwe zwycięstwo Pattersona.

Sonny Liston, który boksu nauczył się w więzieniu, potrzebował jednak zaledwie 126 sekund, aby udowodnić im, jak bardzo się mylili. Od pierwszego gongu rzucił się na panującego mistrza, jak tygrys na swoją ofiarę i dwa potężne lewe sierpowe zakończyły to krótkie, ale pasjonujące widowisko. Tym razem brutalna siła zatriumfowała nad techniką. Zaraz po walce świeżo upieczony mistrz wykrzyknął do mikrofonów: "Mogę walczyć z każdym, kto zasługuje na pojedynek o mistrzostwo! Nie pozwolę nikomu czekać tak długo, jak kazał mi czekać Patterson. Mistrzostwo należy do ludu i ja zwrócę je ludowi!". Jednak lud nie chciał takiego króla. Opinia publiczna już dawno skreśliła Listona uznając go, poniekąd słusznie, za oprycha i żołnierza mafii. Mimo że Sonny z pewnością był świetnym bokserem i swój tytuł zdobył uczciwie, do końca swojego krótkiego życia nie doczekał się należnego mu szacunku.

Tymczasem zdruzgotany Patterson po tej dotkliwej klęsce usiadł w szatni i zalał się łzami. Następnie z doklejoną sztuczną brodą wymknął się ze stadionu Comiskey Park, gdzie odbywał się pojedynek i przejechał 800 mil, jakie dzieliło go od domu i kochającej żony, aby w odosobnieniu dojść do siebie.

Na zakończenie można jeszcze dodać, że dziesięć miesięcy później doszło oczywiście do rewanżu, który tym razem odbył się w Las Vegas. Tym razem będący wyraźnie w gazie Liston rozprawił się z ambitnym Floydem w 130 sekund…