POPIS DANIELA JACOBSA

Redakcja, Informacja własna

2013-08-20

Daniel Jacobs (26-1, 23 KO) po pokonaniu śmiertelnej choroby dziś w nocy pokonał najtrudniejszego dotąd rywala, nokautując ciężko cenionego i twardego Giovanni Lorenzo (32-6, 24 KO).

Od początku Jacobs dyktował tempo i naciskał przeciwnika, ale to bokser z Dominikany trafił mocno lewym sierpowym w pierwszej rundzie i długim prawym prostym w drugiej. Zachęcony takim obrotem od trzeciego starcia przeszedł do ofensywy. Daniel był przez moment zagrożony, lecz w pewnym momencie wystrzelił lewym sierpowym na szczękę Lorenzo. Ten zamiast spokojnie to przetrwać za wszelką ceną próbował oddać, co skończyło się dla niego tragicznie. W wymianie przy linach Jacobs trafił idealnie lewym sierpowym na czubek brody, a przewracający się Giovanni zainkasował jeszcze bardzo mocny prawy sierp w okolice ucha. Tak oto trzykrotny pretendent do tytułu mistrza świata po raz pierwszy w karierze przegrał przed czasem, a 26-letni nowojorczyk udowodnił, że po ciężkiej chorobie nie ma już śladu i jest już gotowy na największe wyzwania.

Wcześniej na ringu w Nowym Jorku wystąpiło kilku ciekawych, młodych prospektów. W kategorii półśredniej Eddie Gomez (15-0, 10 KO) porozbijał Steve'a Upshera Chambersa (24-3-1, 6 KO). Zaledwie 20-letni pięściarz z Bronxu przez pierwsze dwie i pół minuty nie mógł dobrać się do skóry rywala, aż w końcu trafił prawym sierpowym i zasypał całą lawiną ciosów z obu rąk. Kuzyna Eddiego Chambersa wyratował gong. W drugiej odsłonie Eddie wręcz bawił się przeciwnikiem, pokazując na nim cały wachlarz technik bokserskich. Ambitny Chambers znów nieźle radził sobie w trzeciej odsłonie, aż nadział się na kontrę krótkim lewym sierpem i ostatnie pół minuty znów słaniał się na nogach. Po przerwie Gomez trafił jeszcze kilka razy i pozwalający zazwyczaj walczyć sędzia Steve Smoger wkroczył do akcji w obawie o zdrowie zawodnika i niechybnie nadchodzący ciężki nokaut.

W wadze średniej olimpijczyk z Londynu w barwach USA - Terrell Gausha (5-0, 3 KO), już równo z gongiem kończącym pierwsze starcie prawym hakiem na szczękę odłączył Austina Marcuma (5-4, 3 KO) od prądu, lecz ten zawisł bezwładnie na linach, co uchroniło go przed upadkiem. Ringowy policzył do ośmiu i odesłał do narożnika na przerwę. A po niej Gausha zamroczył przeciwnika prawym sierpowym, poprawił potwornym lewym hakiem w okolice wątroby i było po wszystkim.

Inny olimpijczyk z Londynu - występujący w dywizji półciężkiej Marcus Browne (6-0, 6 KO) potrzebował niespełna minutę na znokautowanie Roberta Hilla (1-2).