CZY CLEVERLY OBRONI TYTUŁ?

Wojciech Czuba, Informacja własna

2013-08-14

W ten weekend bokserscy fani nie mogą narzekać na brak emocji. Najpierw w piątek w Chicago wystąpią w bardzo ciekawie się zapowiadających walkach Andrzej Fonfara i Artur Szpilka, a w niedzielę w Międzyzdrojach twardy Mateusz Malujda przetestuje Krzysztofa Zimnocha. W sobotę natomiast za pośrednictwem stacji Polsat Sport (transmisja o godzinie 20:00), przeniesiemy się do Walii. Tam bowiem na ringu w Motorpoint Arena w Cardiff mistrz świata wagi półciężkiej federacji WBO, Nathan Cleverly (26-0, 12 KO), skrzyżuje rękawice z niebezpiecznym Rosjaninem Siergiejem Kowaliewem (21-0-1, 19 KO).

Mający 26 lat Cleverly z racji tego, że ukończył studia matematyczne na uniwersytecie, nosi na ringu przydomek "Boksujący Matematyk”. Być może to właśnie bystry umysł, ale i twarde pięści pozwoliły mu w niedługim czasie dotrzeć na pięściarski szczyt. Najpierw zaczął od dominacji własnego podwórka i zdobycia w 2008 roku mistrzostwa Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej, następnie dwa lata później podbił Europę zostając królem EBU po zastopowaniu Włocha Antonio Brancaliona (32-8-2, 8 KO). Pod koniec 2010 miał już pas tymczasowego mistrza świata WBO, a w 2011 po pokonaniu naszego Aleksego Kuziemskiego (23-5, 7 KO) i kłopotach pełnoprawnego mistrza, Niemca Jurgena Brahmera (40-2, 31 KO), stał się pełnoprawnym czempionem. Od tamtej pory Walijczyk odprawił z kwitkiem czterech niezłych oponentów (Bellew, Karpency, Hawk i Krasniqi). Czy w sobotę do tej grupy dołączy także Kowaliew?

Urodzony w Czelabińsku Siergiej ma 30 lat i dotychczas nie zaznał na ringach goryczy porażki, mając w rekordzie tylko jeden remis z 2011 roku. Był to właściwie wypadek przy pracy Kowaliewa, albowiem jego rywal, niejaki Grover Young (7-10-1, 4 KO), doznał przypadkowej kontuzji i sędziowie ogłosili remis. Gdyby nie to, z pewnością Siergiej zdemolowałby słabiutkiego Amerykanina. Niewątpliwym atutem 30-letniego Rosjanina jest potężny cios. To dzięki niemu z 21. rywali tylko dwóch zdołało dotrwać do ostatniego gongu. W tym roku ten bombardier wchodził do ringu dwukrotnie, za każdym razem nokautując swoich przeciwników w trzeciej rundzie. Ofiarami jego brutalnych ataków zostali najpierw piątkowy rywal naszego Andrzeja Fonfary, Hiszpan Gabriel Campillo (22-5-1, 9 KO) oraz "Bestia” z Teksasu, Cornelius White (21-2, 16 KO).

O ile technicznie na pewno lepszy jest walijski obrońca tytułu, to już siła ciosu i agresja są po stronie pretendenta. "Boksujący Matematyk” będzie się starał jak zwykle zasypywać swojego rywala lawiną ciosów, próbując „tańczyć jak motyl i żądlić jak osa”. Z racji jednak słabego uderzenia, po Siergieju "pacnięcia” Wyspiarza będą pewnie spływać jak woda po kaczce. Co jednak się stanie, gdy ten nagle zaszarżuje i trafi lokalnego faworyta jakąś straszliwą bombą? Odpowiedź na to pytanie zna już na przykład Campillo. Ciekawe więc co będzie górą - błyskotliwy umysł, czy brutalna siła?