'SKORO JESTEM SKOŃCZONY, NIECH FLOYD SIĘ ODWAŻY. PRZECIEŻ TO ŁATWE PIENIĄDZE'

Leszek Dudek, The Boxing Channell

2013-08-13

Manny Pacquiao (54-5-2, 38 KO) udzielił ostatnio bardzo ciekawego wywiadu dla The Boxing Channel Ala Bernsteina. Reporter Marcos Villegas rozpoczął rozmowę od pytania o siłę ciosu Brandona Riosa (31-1-1, 23 KO).

- Walczyłem już z większymi od Riosa. Biłem się z Margarito, De La Hoyą, Cotto, trochę ich było. Wszystko zależy od tego, jak Rios zawalczy akurat tej nocy. Nie pozwolę na to [kolejny nokaut - red.]. Wierzę, że jestem od niego szybszy i wygram walkę - odpowiedział Filipińczyk.

- Rios może dać dobrą walkę. Lubi się bić, jest bardzo agresywny. Większość moich rywali ucieka, a ja chcę przeciwnika, który idzie do przodu i chce ze mną walczyć - dodaje Pacquiao, a potem tłumaczy, że nigdy nie szukał wymówek po przegranej z Marquezem i media przeinaczyły jego słowa o "lucky punchu".

- Pogodziłem się z porażką, zaakceptowałem to. Koniec tematu. Przegrałem, a on wygrał. Taki jest boks. Chylę przed nim czoła. Nigdy nie narzekałem na wynik walki. Marquez ciężko pracował i wygrał walkę. To jego zasługa - powiedział "Pac-Man", który stoczył z Meksykaninem już cztery zacięte boje.

Dziennikarz sprowadził w końcu rozmowę do tematu wielkiej walki z Floydem Mayweatherem (44-0, 26 KO), który oficjalnie uznał Pacquiao za skończonego i zapewnił, że nie wyjdzie z nim do ringu. Manny najwyraźniej wcześniej o tym nie słyszał, ale jego odpowiedź była jednoznaczna - skoro jest łatwym rywalem dla Floyda, czemu ten nie zaproponuje mu stoczenia pojedynku?

- To chyba dobrze dla niego, bo będzie mógł łatwo ze mną wygrać - mówił rozbawiony Pacquiao. - To przecież dobrze, że jestem skończony, więc czemu on nadal nie chce ze mną walczyć? Zróbmy to. Mówi, że moja kariera jest skończona. Niech sam spróbuje ją skończyć.