HAYE ZAPROSIŁ WILDERA NA SPARINGI

Redakcja, The Ring

2013-08-12

Tyson Fury (21-0, 15 KO) zebrał ciekawy zespół wokół siebie w ramach przygotowań do walki z Davidem Haye'em (26-2, 24 KO) pod koniec września. Najpierw zatrudnił Michaela Sprotta (37-20, 17 KO) oraz rodzący się powoli talent brytyjskiego boksu, Dilliana Whyte'a (9-0, 6 KO), a niedawno ogłoszono, że w sparingach pomagać mu również będzie jego ostatni rywal - Steve Cunningham (25-6, 12 KO). Przygotowania także poważnie traktuje faworyzowany "Hayemaker".

Były mistrz świata wagi ciężkiej oraz król kategorii cruiser złożył propozycję nowej nadziei amerykańskiej sceny wagi ciężkiej. Deontay Wilder (29-0, 29 KO) - bo o nim mowa, dostał taką ofertę jeszcze przed pojedynkiem z Siergiejem Liachowiczem, którego brutalnie znokautował już w pierwszej rundzie. Dwumetrowy Amerykanin jednak nie dał jeszcze jednoznacznej odpowiedzi Anglikowi.

- Słyszałem o tym od mojego trenera, Jaya Deasa. Haye kontaktował się z nim jeszcze przed spotkaniem z Liachowiczem i na pewno rozważymy taką ewentualność. Mamy natomiast kilka innych kierunków i opcji. Zobaczymy jak to wszystko się poukłada, wszak prowadzimy negocjacje w kilku sprawach równolegle - nie ukrywa Wilder, wymieniany jako potencjalny przeciwnik dla zwycięzcy walki Chrisa Arreoli (35-3, 30 KO) z Sethem Mitchellem (26-1-1, 19 KO).

- Nie wiem jeszcze czy wybiorę się by na żywo obejrzeć ich w akcji. Chciałbym natomiast zmierzyć się z lepszym z nich. To świetna propozycja dla boksu, wszystkich kibiców i dla mnie, a ja czuję się gotowy na taki występ.

Obchodzący niedługo 28. urodziny pięściarz sparował z Władimirem Kliczko przed jego starciem z Mariuszem Wachem, lecz pomagał również Haye'owi przed walką... z Władimirem.

- Byłem już na obozie Davida i tym razem zyskałbym jeszcze więcej. Jestem obecnie większym profesjonalistą niż wtedy, a do tego w Londynie mam już przyjaciół, więc chętnie bym się tam wybrał. Poza tym chciałbym pomóc Davidowi pobić kogoś, kogo chciałbym zobaczyć pobitego. Myślę jednak, że ze mną czy beze mnie Haye i tak zleje Fury'ego - zakończył ten wątek brązowy medalista olimpijski z Pekinu, który zna swoją wartość i nie boi się chwalić samego siebie...

- Nie chcę być porównywany do innych zawodników sprzed lat. Zamierzam budować swój własny wizerunek. Niektórzy mówią, że biję tak mocno jak kiedyś Mike Tyson, tylko moim zdaniem uderzam jeszcze mocniej niż on, a do tego mam dłuższy zasięg ramion. Nie obchodzą mnie też pytania o moją szczękę. Nie zamierzam za wszelką cenę tego udowadniać i dawać się trafiać. Niech ludzie sobie dywagują na temat mojej odporności oraz kondycji. Jeśli do końca kariery nigdy nie zaboksuję powyżej czwartej rundy, to jedynie będę mógł się z tego powodu cieszyć. Nic nie chcę nikomu nic udowadniać, tylko tworzyć historię - zakończył Wilder.