LOEFFLER WRACA DO WPADKI JONESA POD KĄTEM NEGOCJACJI Z OBOZEM POWIETKINA

Rick Reeno, Boxingscene

2013-08-06

Jak już powszechnie wiadomo, po dwóch nieudanych podejściach w minionych latach w końcu 5 października w Moskwie dojdzie do długo wyczekiwanej potyczki na szczycie wagi ciężkiej pomiędzy dwoma złotymi medalistami olimpijskimi - Władimirem Kliczko (60-3, 51 KO) oraz Aleksandrem Powietkinem (26-0, 18 KO). Negocjacje trwały wyjątkowo długo, gdyż obie strony nie chciały poddać się testom antydopingowym narzuconym przez drugą stronę w obawie o różnego rodzaju manipulacje.

Obóz Powietkina optował za organizacją RUSADA (Russian Anti-Doping Agency), natomiast Kliczko chciał badań przeprowadzanych przez niemiecką agencję antydopingową NADA (Nationale Anti-Doping Agentur Deutschland). W końcu stanęło po środku i Rosjanina sprawdzać będą wysłannicy RUSADA, zaś Ukraińca NADA. I chyba dobrze, że w końcu się dogadali, gdyż w ostatnim okresie pewne niejasności się pojawiły. Najpierw w Niemczech złapano "na koksie" Sama Solimana, który pokonał na ich terenie Felixa Sturma. Potem Rosjanie złapali Guillermo Jonesa, który z kolei odebrał pas WBA kategorii cruiser Denisowi Lebiediewowi. I właśnie ten drugi przypadek wziął pod lupę Tom Loeffler, dyrektor generalny grupy K2 Promotions.

- Właśnie takie rzeczy były naszą największą troską przed ewentualną podróżą do Moskwy. Nie chodziło o sam pojedynek, ponieważ Władimir już dwukrotnie w przeszłości akceptował walkę z Powietkinem. Nam zawsze zależy na tym, by do sprawy ewentualnego dopingu podejść naprawdę poważnie. Niemiecka Agencja ma najwyższe światowe standardy, o czym świadczy choćby fakt, że niektórzy zawodnicy czyści w innych krajach wpadają właśnie w Niemczech, gdzie wszystko jest na najwyższym poziomie. Można podać przykład Sama Solimana czy Mariusza Wacha. Musimy mieć więc pewność, iż wszystko jest zgodne z regułami - stwierdził Loeffler.