KARASS PRZEŁAMAŁ BERTO

Redakcja, Informacja własna

2013-07-28

Nie udał się powrót Andre Berto (28-3, 22 KO) na ring po wcześniejszej porażce z Robertem Guerrero. Przed momentem przegrał przed czasem z twardym Jesusem Soto Karassem (28-8-3, 18 KO), który tym samym sięgnął po wakujący tytuł Ameryki Północnej w wadze półśredniej.

Już pod koniec drugiej minuty Meksykanin trafił mocnym, bardzo obszernym prawym sierpem, wyraźnie raniąc faworyzowanego rywala. Amerykanin jednak odpowiedział w drugim starciu dwoma ładnymi kontrami, gdy odchylając się na cios rywala odpowiadał po balansie ciała prawym podbródkowym. Dodał do tego jeszcze kilka lewych prostych i w narożniku zrobiło się spokojniej.

Berto najwidoczniej spodobało się to co robi i w trzeciej rundzie stojąc na zakrocznej nodze po prostu prowokował Karassa do bomb z prawej ręki, na jakie odpowiadał po odchyleniu. Wyglądało to ładnie, tylko było bardzo ryzykowne. Niespodziewanie Jesus powrócił świetnym czwartym starciem, w którym zepchnął całą nawałnicą ciosów byłego dwukrotnego mistrza świata. Podobny scenariusz miała piąta runda, choć przynajmniej tym razem w ostatnich sekundach Andre zaczął się odgryzać.

Kryzys Amerykanina trwał i przez połowę szóstej odsłony skoncentrował się praktycznie tylko na defensywie. Bronił się nawet nieźle, ale w ogóle nie atakował i dopiero na koniec zaczął polować lewym hakiem w okolice wątroby.

Na półmetku Karassa dopadł kryzys i teraz nieoczekiwanie to on oddał rywalowi siódmą rundę, ale w ósmej powrócił i zaczęła się wojna dwóch wyczerpanych pięściarzy na przełamanie. W dziesiątej rundzie jeden i drugi "pływał" ze zmęczenia i nawet celne ciosy nie robiły już na rywalu wrażenia, bo nie miały mocy. Walka toczyła się bardziej w głowie i sercu, a o sukcesie miał zdecydować hart ducha i większe serce. W jedenastym starciu Berto trafił dokładnie pod prawy łokieć swoim lewym hakiem w okolice żeber i zmusił Jesusa do przyklęknięcia. Ten jednak szybko powstał i zaraz samemu odpowiadał pięknym za nadobne.

Na początku ostatniej, dwunastej rundy Berto ostro ruszył na przeciwnika by zaakcentować swoją przewagę, lecz pod koniec pierwszej minuty nadział się na piekielną kontrę lewym sierpem Karassa i padł na matę ringu. Zdołał podnieść się na cztery, ale wciąż był mocno wstrząśnięty i sędzia poddał go w obawie przed ciężkim nokautem.