MARTINEZ NIE BĘDZIE UNIKAŁ GOŁOWKINA

Rick Reeno, boxingscene.com

2013-07-02

- Sergio Martinez skontaktował się dziś ze mną i Sampsonem. Powiedział: "historia potwierdzi, że przyjmowałem wszystkie wyzwania w karierze". Zawsze chciał walczyć z najlepszymi, to jego dziedzictwo. Teraz skupia się na zaleczeniu kontuzji i rehabilitacji, a w ringu pojawi się w pierwszej połowie 2014 roku. Chciał tylko wyjaśnić, że chętnie zmierzy się z Gołowkinem - poinformował promotor Lou DiBella.

Sampson Lewkowicz, doradca Sergio Martineza (51-2-2, 28 KO) potwierdza te słowa, ale zgadza się z DiBellą, że Giennadij Gołowkin (27-0, 24 KO) nie powinien być pierwszym rywalem "Maravilli" po powrocie. Argentyńczyk powinien stoczyć walkę z gorszym przeciwnikiem i dopiero później spróbować sił w potyczce z szalenie niebezpiecznym "Triple G".

- Cały weekend spędziłem z Martinezem w Meksyku. Powiedział mi, że wciąż jest numerem jeden w wadze średniej i nie ma problemu z tą walką. On nigdy nikomu nie odmówił. Jego przerwa od boksu wyniesie jakiś rok, dlatego Gołowkin nie będzie pierwszym rywalem po powrocie. Martinez musi być gotowy na 100%, a kiedy będzie, wygra z Gołowkinem - zapewnia Lewkowicz. - Gołowkin może być bardzo silny, ale nigdy nie mierzył się z nikim pokroju Martineza.

- Sergio walczył z wieloma świetnymi rywalami, a oni nigdy później nie byli już tacy sami. To dotyczy Pavlika, Williamsa i Dzinziruka, a nawet Cintrona. Martinez zniszczył Macklina w jedenastej rundzie, wyrwał mu serce. Podobnie jak poprzedni rywale Sergio, Macklin był skończony po tej porażce. Tak samo będzie z Barkerem. W sobotę Gołowkin walczył z "dobrym chłopakiem", ale kiedy wyjdzie do ringu z Martinezem, jego rywalem będzie wspaniały mężczyzna. K2 Promotions może sobie mieć "Triple G", ale ja i DiBella mamy "Triple A" - kończy Lewkowicz.