'DIABLO': SĄ TEŻ TACY FAŁSZYWI, JAK CHORĄGIEWKA NA WIETRZE

Tomasz Kalemba, eurosport.onet.pl

2013-06-24

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (48-2-1, 34 KO) obronił pas mistrza świata federacji WBC wagi cruiser. Polski pięściarz grupy Ulrich KnockOut Promotions po znakomitej walce pokonał przez nokaut Rachima Czakijewa (16-1, 12 KO), choć w pierwszych rundach to Rosjanin był stroną przeważającą. Po walce twarz Polaka była mocno rozbita, ale rysował się na niej uśmiech. - Po prostu, trzeba swoje przyjąć, żeby później radość ze zwycięstwa była jeszcze większa. Taki jest boks - powiedział w rozmowie z Eurosport.Onet.pl.

- Kiedy rozmawialiśmy w ośrodku Start w Wiśle, gdzie przygotowywał się pan do walki z Rachimem Czakijewem, mówił pan, że przyzwyczaił się już do pasa mistrza świata federacji WBC i nie będzie wypadało wrócić bez niego do kraju. Po piątkowej walce z Moskwie pas nadal należy do pana, ale było chyba straszliwie ciężko?
Było ciężko, ale przecież walki o mistrzostwo świata nigdy do lekkich nie należą. Zawodnicy, którzy stają do walki do pas nigdy nie są pięściarzami z łapanki. To sportowcy, którzy chcą po prostu wyrwać mistrzowi ten pas. Ja już po raz kolejny nie dałem sobie go wyrwać.

- Przed walką mówiliśmy też o tym, że pana styl boksowania nie porywa kibiców. O pana pojedynkach zazwyczaj nie mówiło się zbyt wiele, ale starciem z Czakijewem zyskał pan zapewne rzesze fanów.
Z kibicami to jest różnie. Prawdziwy przyjdzie na walkę i będzie dopingował. Ale są też tacy fałszywi, którzy zachowują się jak chorągiewka na wietrze. Dlatego szanuję kibiców, którzy są bezstronni, a do tego mają jeszcze wiedzę.

- Przez pierwsze rundy straszliwie obrywał pan od Czakijewa. Był taki moment w trakcie walki, kiedy pomyślał pan, że sytuacja wymyka się spod kontroli?
Nie było takiego momentu. Jestem bardzo wytrzymałym pięściarzem, który dąży do celu. Należę do tej grupy zawodników, którzy nawet jak padną, to i tak się podnoszą i dalej robią swoje. Pewnie, że chciałem wejść do ringu i zlać rywala w ciągu kilku pierwszych rund. Tymczasem w takich walkach trzeba swoje przyjąć, a potem pokazać ten ząb i boksować.

- Tak naprawdę po walce pana twarz wyglądała tak, jakby to pan schodził z ringu pokonany. Czakijew był niemal nienaruszony.
Te rany dodały mi tylko uroku (śmiech). Po prostu, trzeba swoje przyjąć, żeby później radość ze zwycięstwa była jeszcze większa. Taki jest boks.

- Starcie z Czakijewem było najlepszą pana walką w karierze?
Czy najlepsza? Na pewno jedna z trudniejszych. W mojej karierze było wiele różnych walk. Ta na pewno kwalifikuje się do tych, w których było bardzo ciężko.

- Chciałby pan znowu zmierzyć się z Czakijewem w rewanżowej potyczce?
Dlaczego nie. Jeżeli tylko będą się zgadzać pieniążki, to czemu nie.

- Po tak wspaniałej walce w pana wykonaniu, pewnie wszyscy fani boksu z chęcią zobaczyliby walkę Włodarczyk - Huck.

Ja się palę do walki z Huckiem. Tylko, że on nie chce boksować ze mną. Bez wątpienia to byłaby ciekawa konfrontacja.

- W tym roku zobaczymy pana jeszcze na ringu?
Nie ukrywam, że chciałbym stoczyć jeszcze jedną walkę na przełomie listopada i grudnia.

- Już wiadomo, kto mógłby być ewentualnym rywalem?
Jeszcze nie ma żadnych przymiarek. Na to przyjdzie czas. Pewnie wszystko karuzela z nazwiskami zacznie się kręcić w sierpniu.

- Teraz pewnie nadszedł czas na zasłużony wypoczynek?

Jak najbardziej. Jadę wraz z żoną i synem na zasłużone wakacje. Bardzo rzadko mamy czas na takie wspólne wyjazdy, dlatego teraz trzeba nadrobić ten czas.