STYL ROBI WALKĘ: NIECIEKAWA HISTORIA

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2013-06-23

ROZDRAPYWANIE RAN

Wydarzenia nocy z 9 na 10 marca 2005 roku należą do najbardziej haniebnych w dziejach polskiego boksu olimpijskiego. W hotelu na warszawskich fortach Bema, podczas zgrupowania kadry przed turniejem Feliksa Stamma doszło do awantury między zawodnikami. Wzięli w niej udział Krzysztof Cieślak, Mariusz Jaszowski, Rafał Kaczor i Krzysztof Rogowski.

Kaczor trzykrotnie pchnął Cieślaka nożem. Pochodzący z Wołomina bokser miał rany kłute pod żebrem i w okolicach lewej nerki. Krwotok zatamowali ręcznikami i prześcieradłem Mirosław Nowosada i Krzysztof Szot, których resztkami sił obudził o czwartej rano Cieślak. - Ratuj, umieram - takie słowa usłyszał wtedy Nowosada.

W czasie operacji okazało się, że żaden organ wewnętrzny nie został uszkodzony. Cieślak przeszedł wkrótce kolejne zabiegi i zaczął powoli wracać do zdrowia.

Polski Związek Bokserski nałożył na Kaczora dwuletnią karę dyskwalifikacji. Pozostałych uczestników zajścia także ukarano dyskwalifikacją, ale w zawieszeniu. W grudniu zawieszono również karę Kaczora. - Jeśli w ciągu roku zawodnik nie popełni żadnego przewinienia dyscyplinarnego, wówczas kara zostanie darowana. Kaczor musi pokazać, iż władze związku nie pomyliły się; że potrafi uszanować ich decyzję, a swoimi dobrymi występami udowodnić, iż znów należy mu się miejsce w drużynie narodowej. Musi na to solidnie zapracować - powiedział ówczesny prezes PZB, Adam Kusior.

Około trzech miesięcy temu odbyła się ostatnia rozprawa sądowa w sprawie nożownika. Dostał wyrok w zawieszeniu i musi zapłacić ofiarze 30 tysięcy złotych odszkodowania. Piątego czerwca okazało się jednak, że Kaczor swojego czynu nie żałuje i chce o nim przypomnieć całemu krajowi.

Na łamach portalu ringpolska.pl opublikowano zdjęcie przedstawiające Kaczora trzymającego w ręku noż komandoski. ''Kaczor prowokuje: dokończę to, co zacząłem'' - oto tytuł artykułu, który znalazł się pod zdjęciem. ''Bardzo chcę walki z Cieślakiem, potrzebuję około pięciu pojedynków w boksie zawodowym i będę gotowy, aby go dorwać. Dokończę to, co kiedyś zacząłem - powiedział w bardzo odważnych słowach Kaczor, publikując także prowokacyjne zdjęcie z nożem w dłoni.'' - fragment tekstu.

Kilka godzin później artykuł usunięto.

DOKOŃCZENIE

W ostatni czwartek zadzwoniłem do Cieślaka. Powiedział, iż nigdy nie chciał, by Kaczor trafił do więzienia. Nie czuje do niego nienawiści, właściwie użył nawet słów ''nie czuję urazy'', choć chwilę potem przyznał, że żyje w nim chęć spotkania się z nożownikiem w ringu.

- Nie chciałbym, żeby ludzie kojarzyli moją walkę z Kaczorem z tamtymi wydarzeniami. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że prasa wywlecze wszystko na wierzch. To, co myślę o Kaczorze, zostawiam dla siebie. Chciałem zapomnieć o dawnych sprawach i żyć w spokoju, tymczasem Kaczor znów zachował się jak... - dodał ''Skorpion''.

Rozmowa z Cieślakiem kompletnie mnie rozstroiła. Uświadomiłem sobie konsekwencje ewentualnej walki Cieślak vs Kaczor. Byłaby ona szaleństwem bez precedensu. Wartości sportowe, które ostatkiem sił prowadzą polskie pięściarstwo, ustąpiłyby miejsca nikczemności mediów. Mimo to skłamałbym mówiąc, że całkowicie odrzucam walkę ''Skorpiona'' z ''Nożownikiem''. Wszyscy bywamy brudni, a boks niesie ze sobą tyle samo piękna, ile syfu. Gdzieś w środku pragniemy prawdziwego dramatu na rodzimej scenie. Ciekawe, czy po ostatnim gongu zdołamy wykrzyknąć:

Nigdy więcej nieciekawych historii!

A teraz coś z zupełnie innej beczki.