PINDERA: HUCK-AFOLABI BEZ FAWORYTA

Janusz Pindera, Polsat Sport

2013-06-07

Ola Afolabi (19-2-4, 9 KO) wierzy, że wreszcie pokona Marco Hucka (35-2-1, 25 KO) i zostanie mistrzem świata. Nie można tego wykluczyć, choć coś mi się zdaje, że tym razem czeka go cięższe zadanie niż ostatnim razem. To będzie ich trzeci pojedynek. Pierwszy, rozegrany cztery lata temu w Ludwigsburgu wygrał jednogłośnie pochodzący z Bośni Huck, ale już wtedy były wątpliwości, co do zasadności werdyktu. Afolabi pokazał, że jest równorzędnym rywalem, który wie jak skutecznie walczyć z Huckiem. Przed rokiem w Erfurcie tylko to potwierdził. On sam nie ma żadnych wątpliwości, uważa, że był lepszy i zasłużył na zwycięstwo, a remis pozwalający Huckowi zachować tytuł mistrza świata był dla niego krzywdzący - pisze na portalu PolsatSport.pl ceniony polski dziennikarz sportowy Janusz Pindera.

Komentowałem ten pojedynek i uważam, że walka była wyrównana. Niemiec też pokazał charakter wojownika i do końca bił się z Afolabim, jak o życie. Remis był dla niego szczęśliwy, to fakt, ale daleki byłbym od opinii, że werdykt był skandaliczny.

Tym bardziej ciekawie zapowiada się ich trzecie starcie. Jeśli Afolabi będzie tak przygotowany, jak ostatnio, to Marco Hucka czeka w Berlinie ciężkie zadanie. Ale to on będzie miał za sobą kibiców, którzy dodadzą mu sił, jak będzie miał problemy.

Warto pamiętać, że mistrz WBO w wadze junior ciężkiej jest dziś najważniejszą postacią w grupie Wilfrieda Sauerlanda. Jeszcze do niedawna liderem grupy był Artur Abracham, ale porażki w turnieju SuperSix, a ostatnio szybka przegrana z Robertem Stieglitzem i strata pasa WBO w wadze super średniej wpłynęła na spadek jego notowań.

Pozostał Huck, pięściarz równie trudny dla rywali, jak i dla promotora. To jest na pewno szorstka przyjaźń, ale w ringu Marco Huck najczęściej nie zawodzi. Nawet przegrany epizod w wadze ciężkiej ugruntował jego pozycję. Mistrz kategorii cruiser walczył z Aleksandrem Powietkinem, mistrzem wagi ciężkiej, bardzo odważnie i nie brakowało opinii, że to on bardziej zasłużył na zwycięstwo. Ale i on miewa gorsze dni, gdy przyszło do walki z Firatem Arslanem oglądaliśmy innego Hucka, znacznie słabszego. W takiej formie Marco nie wygra z Afolabim, który wie, jak z nim walczyć.

Sobotni pojedynek w Berlinie nie ma faworyta. 28. letni Huck jest silniejszy, agresywniejszy, ale dużo będzie zależeć od jego przygotowania i nastawienia psychicznego. Afolabi nie jest dla niego wymarzonym przeciwnikiem. Urodzony w Londynie, a mieszkający w Los Angeles pięściarz nie tylko ma lepsze warunki fizyczne, ale w ringu to człowiek guma, bardzo trudny do trafienia. W ataku też potrafi być naprawdę niebezpieczny, choć nie ma nokautującego ciosu.

Afolabi zdaje sobie sprawę, że kolejnej szansy walki o tytuł  prawdopodobnie nie dostanie. Ma 33. lata  i być może ostatnią możliwość, by zostać mistrzem świata. Pytanie czy ta świadomość sprawi, że będzie jeszcze lepszy niż ostatnio, czy go usztywni. Huckowi marzy się rewanż z Powietkinem i sukcesy w wadze ciężkiej, ale w jego przypadku zmiana kategorii ma sens, jeśli pójdzie w górę, jako mistrz cruiser. Porażka z Afolabim może wiele zmienić w jego bokserskim życiu.

Coś mi się wydaje, że Huck jednak do tego nie dopuści. Co więcej uważam, że stoczy swój najlepszy pojedynek z Afolabim i wygra wyraźnie. Ale to tylko moje przypuszczenia, bo w tym starciu naprawdę wszystko jest możliwe.

Transmisja sobotniej gali z Berlina od 19.00 w Polsacie Sport.