POZARINGOWA WALKA MARIUSZA WACHA O 80 TYSIĘCY ZŁOTYCH

Artur Gac, Gazeta Krakowska

2013-06-06

Mariusz Wach (27-1, 15 KO) domaga się pieniędzy z tytułu parafowanego kontraktu indywidualnego z firmą portfel.pl, mecenasem boksu zawodowego w Polsce. Zarzuty odpiera promotor grupy Dariusz Wojtkowski.

Z umową w ręku na ubiegłoroczną walkę o tytuł mistrza świata z Władimirem Kliczką (60-3, 51 KO), pięściarz z Krakowa znalazł hojnego sponsora gotowego zapłacić mu 80 tys. złotych. Wach osiągnął porozumienie z firmą portfel.pl, o której zrobiło się głośno dzięki umowie sponsorskiej z Tomaszem Adamkiem, byłym zawodowym mistrzem świata w dwóch kategoriach wagowych. We wrześniu, tuż po przylocie do Polski na obóz przygotowawczy, pięściarz z Wolicy udał się do siedziby firmy w Warszawie. Towarzyszyli mu trener Juan de Leon oraz narzeczona.

- Wtedy złożyłem podpis pod kontraktem, a brakowało tylko parafki szefa firmy. Padła deklaracja, że kompletny dokument zostanie mi odesłany, dlatego umowę zostawiłem na miejscu - mówi z goryczą "Wiking". Fiasko rozmów spowodowało, że zwrócił się z problemem do kancelarii adwokackiej. - Na razie domagamy się ujawnienia podpisanego przeze mnie oryginału kontraktu. Od tego uzależniamy dalsze kroki - wyjaśnia Wach.

Roszczenia za bezzasadne uważa Wojtkowski. Przekonuje, że rozmowy z pięściarzem utknęły na etapie pertraktacji i uzgodnień, choć nie neguje, że Wach parafował kontrakt.

- Istotne, że z naszej strony nic nie zostało podpisane, dlatego względem pana Mariusza Wacha nie mamy żadnych zobowiązań finansowych - twierdzi przedstawiciel firmy portfel.pl. Wojtkowski opowiada, że rozsierdziły go "pewne nieprawidłowości", które zaobserwował pod koniec października na obozie w Dzierżoniowie. Enigmatycznie mówi o dziwnych ludziach i różnych firmach, z którymi portfel.pl nie chciał być kojarzony. - Teraz nie zdradzę detali. Sprawa jest rozwojowa, a jeśli trafi do sądu, wszystko zostanie wyszczególnione. Na pewno są dowody, które pokażemy - zapewnia promotor i dodaje, że wykrycie niedozwolonych środków w organizmie Wacha przelało czarę goryczy.

Rzecz w tym, że według zapewnień Wacha kontrakt gwarantował mu przelew dzień po walce z Kliczką, a afera dopingowa wybuchła trzy tygodnie później. Sponsor podnosi argument o naruszeniu dobrego wizerunku firmy, ale pięściarz twierdzi, że nie migał by się od odpowiedzialności. - Ze wszystkich zobowiązań, łącznie z karą finansową, wywiązałem się w terminie. Również w tym przypadku postąpiłbym honorowo - deklaruje "Wiking".