HUBERT MIGACZEW O PORAŻKACH DAWIDA JAGODZIŃSKIEGO I MATEUSZA POLSKIEGO

Jarosław Drozd, Informacja własna

2013-06-05

Wczoraj podczas kolejnego dnia 40. Mistrzostw Europy Seniorów w Boksie w ringu wystąpiło dwóch naszych pięściarzy. Niestety zarówno Dawid Jagodziński (49 kg), jak i Mateusz Polski (60 kg) nie zdołali awansować do ćwierćfinału. Opinię nt. występu naszych pięściarzy przekazał nam - jak co dzień - trener Kadry Narodowej Seniorów PZB, Hubert Migaczew. Zapraszamy do lektury, tym bardziej, że pozbawieni transmisji z Mińska zdani jesteśmy na relację członków naszej ekipy.

Dawid Jagodziński vs Istvan Ungvari

Podczas rozgrzewki w szatni dostrzegłem stres przedstartowy Dawida. To był trudny moment - albo się spali albo pokona nerwy... W pierwszej rundzie było jednak bardzo dobrze, bo Polak zadawał celne i mocne ciosy, do celu trafiło dużo sierpów. W drugim starciu zmienił się całkiem obraz walki. Dawid zupełnie przestał wykonywać polecenia padające z narożnika, przestał balansować i bił jedynie z całej siły szerokie ciosy zamachowe. Pod koniec rundy po jednym z takich cepów Jagoda wyleciał do połowy pasa z ringu. W ostatnim starciu zdawało się jakby jego nogi ważyły tonę. Jagodziński był wyraźnie słabszy od Węgra i przegrał swoją szansę wejścia do ćwierćfinału.

Mateusz Polski vs Miklos Varga

Szybko pobiegłem, by zdążyć na wejście Mateusza Polskiego. Czekał tam na mnie Jerzy Baraniecki z przygotowanym już do walki naszym zawodnikiem. Wychodziliśmy po zwycięstwo. Od początku pierwszej rundy Mateusz ruszył do ataku, na jego przeciwnika spadł grad ciosów bitych z każdej płaszczyzny. To była piękna runda, w której widać było ogromną determinację w oczach Polskiego. W drugim starciu było minimalnie gorzej, ale pojedynek prowadzony był w bardzo dobrym tempie, cały czas w pressingu. W przerwie przekazałem Mateuszowi ostatnie wskazówki: "musisz trochę przycisnąć i Węgier, rozstawiony tutaj z numerem 2, padnie. Od pierwszych sekund trzeciej odsłony Mati ruszył do ataku, wdał się w wymianę ciosów, cały czas atakował, będąc stroną dominującą. Węgier opadł z sił i widać było, że ledwo stał na nogach. Ewidentnie miał już dość ataków Polaka i w takich okolicznościach zabrzmiał dzwonek. Sędzia niespodziewanie przerwał walkę i ku mojemu zdziwieniu odesłał zawodników do odwrotnych narożników. Spojrzałem na zegar - walkę skończono o 15 sekund za wcześnie. Co się dzieje? Mieliśmy trochę zamieszania w ringu, ale spokojnie z Jurkiem czekaliśmy na werdykt, pewni, że do góry podniesiona zostanie ręka Polaka. No i spotkało nas kolejne zaskoczenie - arbiter podnosi rękę Miklosa Vargi. Dlaczego? Nie wiem - chyba oglądaliśmy różne walki. Fatalnie oceniam pracę sędziów punktowych oraz słabą arbitra ringowego, który nie potrafił odróżnić dwóch kolorów. Jak widać na tegorocznych mistrzostwach są równi i równiejsi. Wielka szkoda, bo takie krzywdzenie zawodnika odbiera mu chęci do pracy. Z drugiej strony nie powinniśmy być zdziwieni, bo "pomyłki" sędziowskie dobrze znamy także z własnego podwórka. Mateusz Polski w 100 % wykonał swoje zadanie na medal, na medal który przeszedł mu niesłusznie obok nosa.

Dzisiaj Mateusz Tryc w walce o medal zmierzy się z Holendrem Peterem Mullenbergiem. Zastanawiam się czy i w tym przypadku będziemy mogli zauważyć w ringu przychylność sędziowską.

Z Mińska dla www.bokser.org - Hubert Migaczew