ZIMNOCH vs McCALL: EKSPERCI TYPUJĄ

Redakcja, Informacja własna

2013-05-18

Już tylko godziny dzielą Krzysztofa Zimnocha (14-0-1, 11 KO) od najpoważniejszego wyzwania w dotychczasowej karierze. Na gali w Legionowie niepokonany Polak zmierzy się z byłym mistrzem świata wszechwag, pogromcą samego Lennoxa Lewisa - "Atomowym Bykiem" Oliverem McCallem (56-12, 37 KO).

O starciu Zimnoch-McCall rozmawiałem z czołówką polskich ekspertów zajmujących się boksem. Wypowiedzieli się: współpracujący z największymi stacjami telewizyjnymi Janusz Pindera, trener Andrzej Gmitruk, dziennikarze Bokser.org oraz szef redakcji sportowej Super Expressu i komentator Polsatu - Andrzej Kostyra.

Zadanie było znacznie trudniejsze niż w przypadku wczorajszej walki Powietkina z Wawrzykiem, więc nawet znani komentatorzy unikali odpowiedzialności za wskazania faworyta.

Andrzej Gmitruk:

Mamy do czynienia z klasycznym 50-50. Trudno powiedzieć, jak przygotował się McCall. Podobno ciężko trenował, ale widziałem Amerykanów, którzy szykowali się rok i przegrywali przed czasem.

Łukasz Furman:

Pojedynek zakontraktowany na osiem rund oznacza dla mnie jedno - zwycięzcą zostanie Polak. Na tym etapie kariery nie ma on prawa przegrać z 48-letnim McCallem. Będzie szybszy, bardziej ruchliwy i zapewne agresywniejszy. Nie oznacza to jednak, że będzie łatwo. Wszyscy mówią o potężnym ciosie z prawej ręki Amerykanina, ale ja bym zwrócił również uwagę na jego niedoceniany lewy prosty. "Atomowy Byk" dysponuje świetnym zasięgiem ramion i jego "jab" nie jest typowy, tylko często bity z biodra. Kiedy przyjdzie zmęczenie i Zimnoch nie będzie już tak przeważał szybkością, ten lewy nie raz i nie dwa może dojść jego głowy. Ale tak naprawdę wiemy o tej walce tylko tyle, że musimy poczekać na to, co pokaże 48-letnia wersja byłego mistrza świata. Reszta to wróżenie z fusów.

Janusz Pindera:

Widziałem McCalla w 2005 roku w Dusseldorfie, kiedy walczył z Gomezem – wyglądał wtedy gorzej fizycznie, widać było po nim, że te problemy z przeszłości wciąż gdzieś tam są. Teraz jest troszkę lepiej, fizycznie McCall prezentuje się przyzwoicie, jest spokojny i opanowany, Nie sądzę, żeby Zimnoch mógł znokautować McCalla ciosem na szczękę, to się może udać jedynie po uderzeniu na tułów. Oliver McCall będzie wyraźnie wolniejszy i jeśli Zimnoch zachowa ostrożność, nie powinien dać się złapać. Zimnoch na punkty.

Leszek Dudek:

Aż do wczoraj powtarzałem razem z innymi, że to walka bez wyraźnego faworyta, jednak ceremonia ważenia i późniejsze rozmowy z obydwoma bohaterami pojedynku wieczoru skłoniły mnie do zmiany zdania. Jestem głęboko przekonany, że Polak wyjdzie do ringu po zwycięstwo i odniesie je bez większych przeszkód. Powiedzmy sobie szczerze, "Atomowy Byk" to nie Bernard Hopkins. Owszem, McCall nadal jest niewygodny, ma mocną szczękę i potrafi wykorzystywać błędy przeciwników, ale tak naprawdę nie jest już zagrożeniem dla boksera klasy Zimnocha. Krzysztof powinien pewnie wygrać tę walkę i dać sygnał promotorom oraz szefom Polsatu, że warto w niego inwestować i sprowadzać mu mocnych rywali, najlepiej takich, którzy poza nazwiskiem prezentują jeszcze wysoką klasę sportową. Daleki jestem od lekceważenia McCalla, ale jego old-schoolowe tricki to dziś za mało na Zimnocha. Czy przeceniam rodaka? Okaże się za kilka godzin.

Andrzej Kostyra:

Pojedynek bez wyraźnego faworyta. Przed walką z Pianetą McCall miał podobno tylko osiem dni na przygotowanie, tym razem mówi o sześciu tygodniach. Powiedział też, że w przypadku porażki zakończy karierę, a to taka forma wyzwolenia z siebie dodatkowej energii, motywacji. McCall schudł od ostatniego wystepu 30 funtów, czyli jakieś 14 kilo. Przed czasem przegrał tylko raz i boksuje już 25 lat, czyli niewiele krócej niż Zimnoch żyje. Szanse oceniam jako mniej więcej równe.

Jakub Biłuński:

Walka Krzysztofa Zimnocha z Oliverem McCallem może mieć tylko dwa zakończenia: zwycięstwo Zimnocha na punkty lub McCalla przed czasem. Stawiam na wygraną Polaka, choć nie lekceważę ''Atomic Bulla''. Zdaję sobie sprawę, że Amerykanin jest przeraźliwie wolny i stanowi cień dawnego mordercy, ale pewnych rzeczy się nie zapomina. Nieludzko odporny McCall pobierał nauki u kultowych postaci amerykańskiej szkoły boksu, mierzył się z żywymi legendami i sam do nich należy. Wejdzie do ringu spokojny, będzie chciał wywierać mądrą presję, a także usypiać czujność gospodarza i wciągać go w pole rażenia prawej ręki. Swego czasu była ona jedną z najbardziej niebezpiecznych broni w wadze ciężkiej i nadal należy się jej obawiać. Uwagę zwraca też stosunkowo niska waga sir Olivera. Zimnoch musi trzymać ręce wysoko przez osiem rund, nieustannie być w ruchu. Krótkie, często wyprowadzane serie ciosów plus zero przestojów - taki jest zarys recepty. Na szczęście kontrola dystansu i wyszkolenie techniczne są mocnymi stronami Polaka. Czas pokazać charakter przeciwko staremu kozakowi - to jest Twój wieczór Krzysztof.