WAWRZYK MUSI ZNOKAUTOWAĆ POWIETKINA

Redakcja, Przegląd Sportowy

2013-05-15

Aleksander Powietkin (25-0, 17 KO) jako amator wygrał cztery pojedynki z polskimi pięściarzami. Czy w piątym, piątkowym starciu w Moskwie złą serię przełamie Andrzej Wawrzyk (27-0, 13 KO)?

Jako bokser amatorski Powietkin zdobył wszystko, co miał do zdobycia. W kategorii superciężkiej (+91 kg) zwyciężył w igrzyskach olimpijskich (2004), mistrzostwach świata (2003) i dwukrotnie w mistrzostwach Europy (2002, 2004). Walcząc w kasku, pokonywał Grzegorza Kiełsę (trzykrotnie) i Mariusza Wacha (raz). W piątek odebrać mu tytuł zawodowego mistrza świata WBA wagi ciężkiej będzie próbował Wawrzyk.

W wygranych mistrzostwach globu w Bangkoku Powietkin pozbawił Kiełsę szans na medal, w ćwierćfinale wygrywając na punkty 20:17. Poradził sobie z nim także (tym razem przed czasem) w rozegranym kilka miesięcy wcześniej spotkaniu polskiej ligi pomiędzy Victorią Jaworzno a Hetmanem Białystok. Trzecia, ponownie zwycięska dla Powietkina konfrontacja, miała miejsce w jednym z turniejów międzynarodowych, którego lokalizacji nie może sobie przypomnieć sam Kiełsa. Z kolei potyczka Rosjanina z Wachem miała miejsce na rozegranym w 2002 roku turnieju im. Feliksa Stamma w Warszawie. 22-letni wówczas olbrzym z Krakowa nie dokończył walki na skutek wyraźnej przewagi punktowej Powietkina.

Jakie rady dla 25-letniego Wawrzyka mają ci, którzy dziesięć lat temu nie dali rady wojownikowi z Kurska? Obaj są zdania, że na punkty ich młodszy kolega tego pojedynku nie wygra. - Andrzej musi na Powietkina zdecydowanie ruszyć. Nie może czekać na jego akcje, lecz inicjować je jako pierwszy. Jeśli Powietkin zasypie go ciosami w półdystansie, będzie nieciekawie. Andrzej musi zadawać mnóstwo ciosów i zakończyć walkę przed czasem - mówi Wach.

 - Trudno mi cokolwiek Andrzejowi doradzić, bo Powietkin to urodzony mistrz. Nic nie umniejszając Wawrzykowi, on jeszcze nie rywalizował na takim poziomie. Pod względem techniki Rosjanin może nie jest rewelacyjny, ale za to silny jak czołg i z mentalnością wielkiego mistrza. Jest jak Rocky Marciano, nawet nie dopuszcza myśli o przegranej. Nawet jeśli przegra dziewięć rund, w dziesiątej i tak znokautuje przeciwnika. Szanse są zawsze, ale ja mogę dać Andrzejowi może jedną na tysiąc, że trafi Powietkina. Wygrać na punkty nie ma szans - twierdzi Kiełsa.

Podobne spostrzeżenia mają jego dawni koledzy z Hetmana - Aleksy Kuziemski i Mirosław Nowosada. Obserwowali oni ligową walkę Kiełsy z Powietkinem, a jako reprezentanci Polski także minimalne przegrane starcie na MŚ w Bangkoku. - Andrzej musi się przede wszystkim skupić i rozluźnić, jednak nie na tyle, żeby popełniać błędy. Jeśli wyjdzie na ring spięty, to niestety... Musi boksować, ruszać się, nie stać w miejscu. Musi być aktywny, ale aktywny zazwyczaj jest też Powietkin. Jeśli Andrzej wygra, będzie dla mnie wielkim kozakiem - mówi Kuziemski, nasz ostatni medalista MŚ. Brązowy medal zdobył właśnie w Bangkoku. - Wiele zależy od psychiki Andrzeja. Musi mądrze rozegrać 12 rund i wyczuć okazję do trafienia. Nawet w niższych wagach walka często toczy się do jednej bramki, a może się zakończyć jednym ciosem przegrywającego - przypomina Nowosada.